reklama
reklama

Przedsiębiorca: Czuję się oszukany przez współpracowników

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Przedsiębiorca: Czuję się oszukany przez współpracowników - Zdjęcie główne
reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje puławskiePiotr Golas, właściciel firmy budowlanej Bud-Tom, jedna z pięciu osób podejrzanych o przywłaszczenie cennych znalezisk z kościoła na puławskich Włostowicach, zabrał głos w tej głośnej sprawie. – Gdybym wiedział, co mnie spotka, od razu wezwałbym policję – mówi przedsiębiorca.
reklama

Więcej na ten temat przeczytasz w najbliższy wtorek w papierowym wydaniu Tygodnika ,,Wspólnota Puławska".

Piotr Golas na zwołanej przez siebie konferencji prasowej przedstawił dziennikarzom, jak wyglądało odnalezienie skarbów w remontowanym kościele św. Józefa i ich późniejsze zatajenie przez pracowników i współpracowników jego firmy. Osoby pracujące w świątyni, po odnalezieniu skrytki w filarze, miały twierdzić, że znalazły tam jedynie jakieś szmatki, mimo że były wśród nich wartościowe historycznie pamiątki rodu Czartoryskich – wota umieszczone w kościele przez Izabelę Czartoryską po tragicznej śmierci jej pierworodnej córki Teresy. O znalezisku poinformowany został proboszcz parafii, a później sprawą zainteresował się dr Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków, który twierdził, że w skrytce na pewno były jakieś wartościowe przedmioty. Potwierdziło to zdjęcie, które panu Piotrowi pokazał jeden z pracowników – Łukasz Matwiejów.

reklama

– Nie byłem przy samym odkryciu. Dopiero po chwili znalazłem się przy tym skarbie. Przedmiotów faktycznie było dużo więcej. Znalezisko było naprawdę super. Postanowiłem zrobić zdjęcia na pamiątkę. A później przekazałem te zdjęcia szefowi

– opowiada pracownik Bud-Tomu.

Za namową konserwatora pan Piotr na początku nie wzywał policji, licząc że pracownicy dobrowolnie oddadzą zatajone wota. Taką metodą udało się odzyskać dwa medaliony i krzyżyk, ale to wciąż nie było wszystko. Ostatecznie sprawą zajęła się policja i w jeden dzień odzyskała brakujące przedmioty. Nawet medalion, którego nie było widać na zdjęciach pana Łukasza.

W sprawie znalezisk z kościoła pięć osób usłyszało od prokuratora zarzuty przywłaszczenia przedmiotów stanowiących dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury. Wśród nich znalazł się sam szef. Golas tłumaczy jednak, że jest niewinny.

reklama

– Zarzuty względem mnie zostały sformułowane w sposób dziwny. Otrzymałem takie zarzuty, że przetrzymywałem przedmioty od 10 do 16 grudnia. Wiadomo, że nie mogłem ich przetrzymywać, skoro dostałem je 16 grudnia i od razu przekazałem do LWKZ

– wyjaśnia Piotr Golas i stwierdza, że przyczyną postawienia mu zarzutów może być to, że w oficjalnych dokumentach archeologicznych dotyczących znaleziska, jego nazwisko zostało wymienione wraz z osobami, które przywłaszczyły sobie cenne przedmioty. Ci pracownicy zostali już dyscyplinarnie zwolnieni.

– Czuję się oszukany, bo te osoby miały czas, żeby wszystko zwrócić. Gdyby wszystkie przedmioty zostały od razu zwrócone, sprawa na tym by się zakończyła. Ale oni szli w zaparte. Po tym, co mnie spotkało, wiem, że powinienem był od razu zadzwonić na policję.

reklama

– stwierdza przedsiębiorca. Afera nie ma wpływu na remont i firma Bud-Tom dokończy go bez zakłóceń. Większość prac już została wykonana.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama