Więcej na ten temat przeczytasz w najbliższy wtorek w papierowym wydaniu Tygodnika ,,Wspólnota Puławska".
Piotr Golas na zwołanej przez siebie konferencji prasowej przedstawił dziennikarzom, jak wyglądało odnalezienie skarbów w remontowanym kościele św. Józefa i ich późniejsze zatajenie przez pracowników i współpracowników jego firmy. Osoby pracujące w świątyni, po odnalezieniu skrytki w filarze, miały twierdzić, że znalazły tam jedynie jakieś szmatki, mimo że były wśród nich wartościowe historycznie pamiątki rodu Czartoryskich – wota umieszczone w kościele przez Izabelę Czartoryską po tragicznej śmierci jej pierworodnej córki Teresy. O znalezisku poinformowany został proboszcz parafii, a później sprawą zainteresował się dr Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków, który twierdził, że w skrytce na pewno były jakieś wartościowe przedmioty. Potwierdziło to zdjęcie, które panu Piotrowi pokazał jeden z pracowników – Łukasz Matwiejów.
– Nie byłem przy samym odkryciu. Dopiero po chwili znalazłem się przy tym skarbie. Przedmiotów faktycznie było dużo więcej. Znalezisko było naprawdę super. Postanowiłem zrobić zdjęcia na pamiątkę. A później przekazałem te zdjęcia szefowi
– opowiada pracownik Bud-Tomu.
Za namową konserwatora pan Piotr na początku nie wzywał policji, licząc że pracownicy dobrowolnie oddadzą zatajone wota. Taką metodą udało się odzyskać dwa medaliony i krzyżyk, ale to wciąż nie było wszystko. Ostatecznie sprawą zajęła się policja i w jeden dzień odzyskała brakujące przedmioty. Nawet medalion, którego nie było widać na zdjęciach pana Łukasza.
W sprawie znalezisk z kościoła pięć osób usłyszało od prokuratora zarzuty przywłaszczenia przedmiotów stanowiących dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury. Wśród nich znalazł się sam szef. Golas tłumaczy jednak, że jest niewinny.
– Zarzuty względem mnie zostały sformułowane w sposób dziwny. Otrzymałem takie zarzuty, że przetrzymywałem przedmioty od 10 do 16 grudnia. Wiadomo, że nie mogłem ich przetrzymywać, skoro dostałem je 16 grudnia i od razu przekazałem do LWKZ
– wyjaśnia Piotr Golas i stwierdza, że przyczyną postawienia mu zarzutów może być to, że w oficjalnych dokumentach archeologicznych dotyczących znaleziska, jego nazwisko zostało wymienione wraz z osobami, które przywłaszczyły sobie cenne przedmioty. Ci pracownicy zostali już dyscyplinarnie zwolnieni.
– Czuję się oszukany, bo te osoby miały czas, żeby wszystko zwrócić. Gdyby wszystkie przedmioty zostały od razu zwrócone, sprawa na tym by się zakończyła. Ale oni szli w zaparte. Po tym, co mnie spotkało, wiem, że powinienem był od razu zadzwonić na policję.
– stwierdza przedsiębiorca. Afera nie ma wpływu na remont i firma Bud-Tom dokończy go bez zakłóceń. Większość prac już została wykonana.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.