Nietypowa interwencja miała miejsce w poniedziałek 20 stycznia nad ranem. Dyżurny puławskiej komendy odebrał zgłoszenie, z którego wynikało, że na osiedlu Norwida jakiś mężczyzna głośno krzyczy, szarpie i kopie zaparkowany tam samochód, a w dodatku wkłada tekturę między koło i nadkole chevroleta oświadczając, że go podpali. Dyżurny natychmiast wysłał we skazane miejsce policyjny patrol.
- Gdy mundurowi wjechali na osiedle zauważyli, że mężczyzna szarpiąc z całych sił urwał lusterko w Chevrolecie. Gdy zauważył policjantów, zaczął krzyczeć jeszcze głośniej, kierując wulgaryzmy w stronę funkcjonariuszy. Nie reagując na ich polecenia, zaczął uciekać w stronę ulicy Kaniowczyków krzycząc, że się podpali. Policjanci dogonili uciekiniera i zatrzymali go - opowiada kom. Ewa Rejn-Kozak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
Mężczyzna zupełnie nie reagował na to, co mówili do niego interweniujący policjanci, szarpał się, zachowywał się nieracjonalnie, dlatego za pośrednictwem dyżurnego wezwali karetkę pogotowia.
Następnie w asyście policji agresor trafił do szpitala. W drodze do niego, stwierdził, że to wszystko były żarty i nie miał zamiaru niczego podpalać. Badania wykazały, że nic mu nie jest, dlatego ze szpitala trafił do aresztu. Był trzeźwy.
30-latek oraz właścicielka uszkodzonego Chevroleta zostali przesłuchani. Straty oszacowano na 3 tys. zł.
- Usłyszał dwa zarzuty - uszkodzenia samochodu oraz znieważenia policjantów. Grozi mu kara pozbawienia wolności do 5 lat - informuje kom. Rejn-Kozak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.