Wszelkie procedury związane ze zwrotem obiektów należących do Fundacji proszę uzgodnić z naszym Depozytariuszem Muzeum Narodowym w Krakowie - Działem Głównego Inwentaryzatora - czytamy w dokumencie datowanym na 30 września.
Trzeba rozmawiać
- To niemiłe zaskoczenie, choć takiego obrotu sprawy należało się spodziewać, po wypowiedziach prezydenta, że na muzeum miasto nie ma pieniędzy
- mówi radny Ignacy Czeżyk.
W ocenie radnego teraz jest czas na dyplomację. Trzeba z Fundacją rozmawiać, ale rozmowy muszą być konkretne.
- Jako radni jesteśmy gotowi wygospodarować potrzebne kwoty i przyjąć stosowną uchwałę w tej sprawie, pieniądze zawsze można znaleźć
- podkreśla nasz rozmówca. Źle się stało, że sprawa muzeum nie znalazła się w porządku obrad ostatniej sesji 29 października.
- Byliśmy gotowi napisać projekt uchwały, ale sprawa utknęła w gąszczu procedur. Niemniej uważam, że temat nie jest jeszcze zamknięty
- mówi radny Czeżyk.
Nic jeszcze nie jest przesądzone
Prezes Zarządu Fundacji profesor Marian Wolski przyznaje, że Fundacja jest otwarta na rozmowy i propozycje w tej sprawie. Samo wypowiedzenie natomiast było uzgodnione z wicemarszałkiem województwa Krzysztofem Grabczukiem i traktować je należy jako swego rodzaju formalność. Fundacja natomiast czeka na ruch ze strony miasta. Do tej pory prezydent Puław Janusz Grobel informował, że samorząd nie ma pieniędzy. Prezes Wolski tłumaczy, że Fundacja nie chce drenować miejskiej kasy, chodzi o około 40 tys. złotych miesięcznie, za udostępnienie kilkuset eksponatów o wartości 30 milionów złotych. Co więcej, Fundacja zwolniła Muzeum Nadwiślańskie z obowiązku ubezpieczenia zbiorów prezentowanych w Puławach, to duża ulga. W ten sposób udało się samorządowi zaoszczędzić 500 tys. złotych. Fundacja liczy, że do porozumienia dojdzie i muzealia pozostaną w Puławach, czyli tam, gdzie wszystko się zaczęło w 1801 roku.
Obawy prezydenta Grobla
Od kilkunastu dni trwają w tej sprawie intensywne rozmowy na linii Krzysztof Grabczuk - prezydent Janusz Grobel. Jeszcze we wrześniu wicemarszałek rozmawiał też z prezesem Fundacji. Na razie nie ma żadnych nowych ustaleń.
- Prezydent obawia się opłat, których w przyszłości może żądać IUNG
- mówi Krzysztof Grabczuk.
Bo muzeum zajmuje pomieszczenia udostępnione przez Instytut. Opłaty mogą być bardzo wysokie, no ale marszałek nie może być pośrednikiem pomiędzy prezydentem Puław a dyrektorem Instytutu. Niemniej w ocenie wicemarszałka kwota 40 tys. złotych miesięcznie, której oczekuje Fundacja, to zbyt wiele jak na możliwości miasta.
(…)
Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.