reklama

Dyrektor IUNG: Park nie jest psią toaletą

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Marta Pietroń

Dyrektor IUNG: Park nie jest psią toaletą - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaNa utrzymanie Pałacu Czartoryskich i parku IUNG rocznie wydaje ok. 3 miliony złotych. Mimo to wciąż jest wiele do zrobienia, a problemów dokładają sami mieszkańcy, którzy nie zawsze wiedzą jak się zachować.

Imprezowicze ciągną do parku

O puławską osadę pałacowo-parkową dba będący jej właścicielem Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa Państwowy Instytut Badawczy, rocznie przeznaczając na to około 3 milionów złotych. Jak przyznaje dyrektor instytutu, prof. Wiesław Oleszek utrzymanie terenu i budynków w dobrym stanie nie jest proste. Latem w parku problemem są np. imprezy pod gołym niebem, sprzyjające wandalizmom i zaśmiecaniu zieleni.

- Problem jest ciągły, bo dużo młodzieży przychodzi do parku. Nie kontrolujemy tego w godzinach nocnych, ale wiemy, że przychodzą tu całe grupy. Nawet gdyby nasza ochrona chodziła po parku (chodzi w pobliżu budynków parkowych – przyp. red.) nie da się tego upilnować. Gdy mieliśmy remonty budynków ogrodowych w parku, kierownik budowy nie raz skarżył mi się, że a to rozebrano rusztowania, a to jakaś grupa zrobiła sobie libację na dachu Sybilli, na nowiutkim świetliku sprowadzonym z Włoch. Dużo jest porozbijanych lamp, tak jakby ktoś chciał wygasić dane miejsce. Widzimy też porozbijane kosze na śmieci. Staramy się to uzupełniać, ale problem jest ciągły - mówi prof. Oleszek. 

Dla ludzi to park miejski

Prócz oficjalnych bram do parku na jego teren można wejść również na dziko. Tam, gdzie instytut likwiduje dziury i dzikie wejścia (ostatnio poprawiono mur przy ul. Kazimierskiej – koszt 30 tys. zł) szybko pojawiają się nowe. A o ograniczaniu dostępu do parku mieszkańcy Puław nie chcą słyszeć.

- Nie jest łatwo wprowadzić jakiś porządek - możemy tylko prosić i jakoś sugerować odpowiednie zachowania. Wszelkie propozycje zagrodzenia, ograniczenia wejścia do parku, spotykają się z falą niechęci czy oburzenia. Każdy przyzwyczaił się do tego parku jako miejsca otwartego, traktowany jest jako park miejski – mówi prof. Oleszek.

Park nie jest psią toaletą

Dyrektor IUNG przyznaje, że nie tylko młodzież przeszkadza w dbaniu o park.

- Jest dużo niechlujstwa i braku szacunku dla tego miejsca, nie tylko ze strony młodych ludzi. Również starsi nie zawsze zachowują się dobrze. Choćby to, że jeżeli jest zakaz spuszczania psów ze smyczy, to powinien być przestrzegany. W większości parków w ogóle jest zakaz wprowadzania psów. Co tu dużo mówić, niektórzy właściciele traktują park jak toaletę dla psów. Nie mamy jak z tym walczyć – mówi profesor.

Kolejnym dużym problemem jest notoryczne zaśmiecanie parku. IUNG stara się na bieżąco zachowywać czystość, a pomaga Stowarzyszenie Przeszłość-Przyszłości organizujące eko-akcje sprzątania parku. Z ciągłym zaśmiecaniem trudno jednak nadążyć. 

Będą gładkie alejki?

Władze instytutu przyznają, że park wymaga rewitalizacji, m.in. wycięcia wszystkich samosiewów, żeby przywrócić mu charakter ogrodu angielskiego. Takie prace będą przeprowadzone jesienią – na wycinkę części drzew i krzewów instytut przeznaczy ok. 80 tys. zł pozyskanych od samorządu lokalnego. W zaleceniach po zeszłorocznej kontroli konserwator wskazał też potrzebę remontu schodów angielskich i bramy rzymskiej.

Szybkiej poprawy wymagają alejki parkowe. 

- W niektórych miejscach robi się po prostu błoto. To nie byłby jakiś duży koszt pod warunkiem, że konserwator nie kazałby robić jakichś badań archeologicznych. Na pewno powinniśmy wymienić główne alejki. Tylko trzeba zastanowić się, jak to zrobić. Konserwator proponuje, żeby wysypać alejki nowym żwirem (tak jak przy wejściu na dziedziniec, na małym skwerku przy stróżówce - przyp.red.). To ludziom bardzo się nie podoba. Ostatnio jedna pani na wózku inwalidzkim zaczepiła mnie i mówi "zróbcie coś z tą nawierzchnią, bo tacy jak ja w ogóle nie mogą tędy jeździć". Podobnie ludzie z dziećmi potrzebują innej, gładkiej nawierzchni - matki z wózkami, dzieci na rolkach itp.  - mówi dyrektor.

Przyznaje, że gładkie alejki byłyby najbardziej komfortowe dla osób korzystających z parku, ale nie wiadomo, czy na taką zmianę pozwoli konserwator i przepisy. Profesor zauważa jednak, że w warszawskich Łazienkach alejki są gładkie, więc i w puławskim parku można by wykorzystać lepszą nawierzchnię. 

Rury prawie jak zabytki

W kolejnych latach IUNG powinien zająć się remontem systemu grzewczego. Choć nie widać tego gołym okiem, prof. Oleszek przyznaje, że podziemne rury liczą po kilkadziesiąt lat i dziś zwyczajnie mają obniżoną wytrzymałość, co może łatwo doprowadzić do awarii. Jest to tym ważniejsze, że z budynku IUNG rura zasilająca poprowadzona jest do budynku PSW (obecnie UMCS). Przeprowadzenie remontu nie będzie jednak proste, zwłaszcza pod względem finansowym.

- To ogromne pieniądze i nie stać nas, by od razu do tego przystąpić. Nawet przy zewnętrznym dofinansowaniu trzeba mieć duży wkład własny – mówi dyrektor instytutu.

W najbliższym czasie na pewno uda się za to przeprowadzić remont pomieszczeń w jednym ze skrzydeł pałacu. Niebawem wprowadzi się tu Niepubliczna Szkoła Podstawowa "Klasyk", która za otrzymane z zewnątrz dofinansowanie (787 tys. zł) chce wyremontować wszystkie pomieszczenia przeznaczone do prowadzenia zajęć.

Nie trzeba zwracać uwagi na malkontentów

Podsumowując rozmowę prof. Oleszek stwierdza, że IUNG powoli własnymi siłami będzie przeprowadzał kolejne potrzebne remonty.

- Jest dużo do zrobienia, ale to niemożliwe, żeby zrobić wszystko od ręki. Systematycznie, po trochu, dbamy o park i pałac. Proszę zwrócić uwagę na to, w jaki sposób mówiło o osadzie parkowo-pałacowej Lato z Radiem podczas audycji w Puławach - byli zachwyceni tą osadą. Dlatego nie trzeba zwracać uwagi na malkontentów, tylko robić swoje - mówi dyrektor IUNG.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE