reklama

Jeden z moich dawnych uczniów jest osobistym fotografem premiera

Opublikowano:
Autor:

Jeden z moich dawnych uczniów jest osobistym fotografem premiera - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaRozmowa z Danielem Mrozem, fotografem, nauczycielem w Zespole Szkół nr 3 im. M. Dąbrowskiej w Puławach instruktorem fotografii Młodzieżowego Domu Kultury w Puławach.

Proszę opowiedzieć naszym czytelnikom o tym, jak zaczęła się pana przygoda z fotografią?

Chciałem być malarzem, ale zabrakło talentu. W związku z tym musiałem znaleźć jakieś narzędzie, które umożliwi mi realizację wizji, które mam w głowie i padło na fotografię, która jak się okazuje wcale nie jest taka łatwa. Pasje do fotografii zaszczepiła mi starsza siostra, która będąc nastolatką wspólnie z koleżankami wywoływała zdjęcia w łazience. Strasznie mnie ciekawiło, co one tam robią. W latach 80. w co drugim domu w łazience była ciemnia fotograficzna. Kiedyś siostra mnie wpuściła i powiedziała, że mogę zostać. Zacząłem obserwować  to magiczne czerwone światło i ten rzutowany obraz z powiększalnika na papiery. Tak mi to zapadło w pamięci, że później sam zacząłem fotografować. Moim pierwszym aparatem był Zenit 12XP z zepsutym obiektywem. Postanowiłem naprawić ten obiektyw, więc go rozkręciłem, na jakieś druciki naprawiłem przysłonę, oczywiście zostało szereg śrubek. Takie były początki. W liceum zdobyłem polski powiększalnik Krokus mini. Pamiętam, że aby dostać ten powiększalnik, musiałem z kolegą przekopać ogródek sąsiada, ponieważ nie mieliśmy pieniędzy, aby odkupić sprzęt do ciemni. Często zdarzało się, że przesiadywałem w ciemni całymi nocami, kosztem nauki w szkole (śmiech). 

Kiedy pan zrozumiał, że fotografia jest czymś, co pana pasjonuje? To było tak od razu, czy raczej po pewnym czasie stwierdził Pan, że to jest to, czym chciałby się Pan zajmować?

Myślę, że było to na początku liceum. Fotografia jest pewnym rodzajem zapamiętywania, bez przekłamania. Później nabrałem pewnego doświadczenia. Dzięki fotografii zacząłem wyrażać swoje emocje i to, co mam w głowie. To była chęć zatrzymywania obrazków. Uświadomiłem sobie, że otacza mnie wiele interesujących chwil i ludzi, które warto zapamiętać. Nasze wspomnienia są ulotne, z upływem czasu ulegają zafałszowaniu... dobra fotografia nigdy.

Czy, aby być dobrym fotografem i zajmować się tym profesjonalnie trzeba mieć odpowiednie wykształcenie?

Wykształcenie nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Myślę, że każda dziedzina sztuki, fotografia jest taką dziedziną nie wymaga profesjonalnego wykształcenia. Na pewno to pomaga, uczy techniki, obsługiwania sprzętu i nie tylko. Można być świetnym fotografem bez wykształcenia fotograficznego i można być kiepskim fotografem posiadając takowe wykształcenie.

Co lub kogo lubi pan fotografować najbardziej? Ludzi, naturę, budynki?

Tu odpowiem bardzo krótko, a konkretnie. Lubię fotografować szeroko pojętego człowieka. Dzięki osobom, które fotografuję jestem w stanie wyrazić swoje emocje i zrealizować pomysły.

Jakiś czas temu o swojej pasji do fotografii na łamach Wspólnoty opowiadała pani Krystyna Szymańska. Wspominała, że był pan jedną z osób, które jej pomagały i są do tej pory wsparciem.

To długa historia (śmiech). Krystyna Szymańska do dzisiaj jest moją "uczennicą" i pomagamy sobie na wzajem. Lubimy się, znamy i przyjaźnimy. Fascynują mnie osoby, które mają w sobie tyle energii i pasji do fotografowania czy odkrywania nowych miejsc, ona potrafi mieć jej więcej niż 10 młodych ludzi. Chętnie wspólnie wyjeżdżamy na plenery fotograficzne.

Pani Krystyna opowiadała również o swoich wyjazdach, podczas których robiła przepiękne zdjęcia. Jakie ciekawe miejsca pan zwiedził, które zostały następnie uchwycone w obiektywie?

Każde miejsce jest fascynujące. Najważniejsze jest to, że w pewne miejsca należy powracać wielokrotnie. Pochodzę z Janowa Lubelskiego i często spaceruję nad zalew, gdzie lubię odpocząć i "powęszyć" - oczywiście zawsze biorę ze sobą aparat. To tam zrobiłem swoje zdjęcie, które było w finale Grand Press Photo 2015 r. Byłem tam tysiąc razy i za tysiąc pierwszym razem zrobiłem idealne zdjęcie. Każde miejsce jest ekscytujące, tylko trzeba chcieć coś pokazać i zaobserwować, czego nie widzą inni. Fotografia jest sztuką patrzenia, a nie pstrykania. W każdej przestrzeni można znaleźć coś ciekawego. Odwiedziłem mnóstwo miejsc. Byłem ostatnio w Kijowie w dzielnicy Trojeszczyna, aczkolwiek uważam, że nie zrobiłem tam najlepszych zdjęć z prostej przyczyny, zwyczajnie się bałem. Jest to jedna z najniebezpieczniejszych dzielnic świata.

Jak i ile czasu przygotowuje się pan do takiego wyjazdu?

Niewiele. Ja jestem osobą spontaniczną, dla mnie nie trzeba dużej otoczki. Po prostu ładuje baterię, biorę sprzęt, wsiadamy w samochód i jedziemy.

Ile czasu pan spędza przy jednej fotografii, zanim będzie całkowicie gotowa?

Trzeba rozgraniczyć fotografię studyjną z fotografią plenerową, czyli z reportażem. Ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie, bo może być to jedno ujęcie, a może takich ujęć być tysiąc. Trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników: światło, nastrój, współpraca z modelkami,   scenografia . Jest wiele składowych na to, czy zdjęcie jest dobre czy nie. Ulica, czyli reportaż, to jest zupełnie inna bajka. 

Wiele osób twierdzi, że fotografowanie to sztuka. Jak pan do tego podchodzi?

Dla mnie to jest wielka sztuka. Dzięki fotografii możemy wyrazić samego siebie, swoje wizję, obawy, lęki, zinterpretować świat po swojemu. Fotografia to wielka sztuka.

Robi pan wiele różnych zdjęć, uczy w szkole młodzież fotografii reporterskiej, na zajęciach w MDK-u pokazuje jak robić zdjęcia np. obiektów, czy portretowe. Czym tak naprawdę różni się praca fotoreportera od pracy fotografa, który np. robi zdjęcia na ślubach? Przecież patrząc z boku obaj robią zdjęcia.

Fotoreporter opisuje pewne wydarzenie tak, jak fotograf na ślubie. Fotograf ślubny musi  zrealizować to, co podoba się odbiorcy, czyli zleceniodawcy. Wiele osób woli zdjęcia  klasyczne. W tym momencie fotograf ślubny musi dostosować się do tego, czego oczekuje ich klient. Jestem fotografem "Forum" Polskiej Agencji Fotografów, najczęściej wykonuję zdjęcia reportażowe. Reportaż musi mieć przede wszystkim dobry temat i trzeba to sfotografować rzetelnie i obiektywnie. Byciem fotoreporterem to pokazywanie prawdy.

Jakie są najczęstsze błędy przy robieniu zdjęć?

Nie zrozumienie tematu i nieumiejętność obsługi aparatu, czyli po prostu zerowa wiedza.

Czy zdarzyła się panu podczas wykonywania zdjęć jakaś śmieszna lub niebezpieczna sytuacja?

Śmiesznych bardzo dużo, niebezpiecznych jeszcze więcej. Robienie zdjęć sprzyja poznawaniu ludzi, jeżeli ktoś jest otwarty i serdeczny, to dochodzi do pewnych konfrontacji, czyli rozmów pomiędzy ludźmi i wychodzą różne, śmieszne historie. Nie jestem w stanie przytoczyć jakiś konkretnych opowieści. Zdecydowanie jest więcej sytuacji drugiego typu, czyli mniej bezpiecznych, ponieważ często fotograf "kręci" się w rożnych miejscach. Podczas realizacji jednego z reportaży grożono mi utratą zdrowia, a nawet i życie, ale nie ma co demonizować fotografii.

Współpracuje pan z "FORUM" Polską Agencją Fotografów, jest pan fotoreporterem. Czy praca z największą agencją zdjęciową w Polsce to duże wyzwanie? Jak to wygląda od kulis?

Na pewno jest ciężko się dostać. W tej chwili zdecydowanie robię mniej zleceń, kiedyś robiłem tego dużo, wyjeżdżałem w różne miejsca. Realizowałem reportaże dla Forum, dziś mam wolniejszą rękę, czyli realizuje to, co chcę, jak chcę i kiedy chcę. Żeby się dostać trzeba przede wszystkim złożyć teczkę z pracami, która jest weryfikowana i jeżeli fotografie są dobre,  to jest się przyjętym do grona fotoreporterów. Realizując zdjęcia wysyłam je na serwer, muszą być odpowiednio opisane tzw "tagami". Taka fotografia znajduje się w bazie i jeśli ktoś wyszukuje i wpiszę słowo  klucz np. Puławy lub Azoty Puławy, to wyświetlają się wszystkie zdjęcia opisane tymi słowami.

Czy zdarzyło się panu współpracować ze znaną gwiazdą podczas jakieś sesji zdjęciowej? Jak pan wspomina taką współpracę?

Z racji tego, iż wykonuje zdjęcia dla agencji podczas festiwalów filmowych, miałem okazję fotografować wiele gwiazd chociażby Wojciecha Smarzowskiego, Bogusława Lindę czy Sławomira Idziaka. Fotografowałem św. pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Václava Klausa podczas jego wizyty w Polsce. Taką fotografię ciężko jest nazwać współpracą, nie realizuje dla nich indywidualnych zdjęć, jest to realizacja reportażu dla Forum. Trzeba uchwycić dobry moment, dobrą mimikę twarzy, uśmiech, gest, coś interesującego, co by mogło sprawić, że to zdjęcie będzie lepsze od zdjęć pozostałych fotoreporterów, którzy stoją koło mnie i robią zdjęcia.

Obecnie istnieje tendencja, zwłaszcza wśród młodzieży do wrzucania masy zdjęć do Internetu. Na Facebooku czy Instagramie ląduje ogromna liczba sweetfoci, niektórzy ludzie publikują zdjęcia z niemal każdej czynności – w stylu pije kawę tu i tam z tym i tym. Jak pan do tego podchodzi? Czy w pewnych przypadkach to nie przesada i robienie z fotografii kpiny?

Media społecznościowe są popularne, chcemy się dzielić. Nie mam nic przeciwko tego typu zdjęciom, jeżeli nie są wulgarne i agresywne, ale mają ciekawe informacje. Gdy ktoś z moich przyjaciół wrzuci zdjęcie "kotleta", to nie przeszkadza mi to absolutnie, nie muszę tego oglądać. Wiadomo, że jeżeli ktoś spamuje i taguje się w różnych miejscach, co chwilę to jest uciążliwe. Ja bym podszedł do tego w sposób informacyjny. Fotografia jest to nośnik informacji. Czy ja wiem czy to kpina? Nie sądzę, technologia daje nam takie możliwości, więc ją wykorzystujemy.

Czy zwykłym tanim aparatem za kilkaset złotych też można zrobić dobre zdjęcia?

Oczywiście, że tak.  Robię zdjęcia otworkowe puszką po herbacie (camera obscura). Ucząc fotografii często robimy właśnie taki aparat, malujemy na czarno, robimy dziurę i wykonujemy. Wszystkim można zrobić zdjęcie, chodzi bardziej o pomysł. Wiadomo, że "otworkowo" nie zrobimy reportażu  dla agencji, ale zdjęcia artystyczne czy portrety, jak najbardziej tak. Aparat za pięć tysięcy złotych nie sprawi, że będziemy świetnymi fotografami.

Skoro o aparatach mowa, to coraz częściej wiele osób zostawia aparat w domu i wykonuje zdjęcia za pomocą telefonów komórkowych. Czym różni się aparat fotograficzny, nawet za kilkaset złotych, od tego w smartphonie?

Mówiąc o takich technologicznych rzeczach, to wielkością i jakością matrycy. Wiadomo, że z telefonu nie zrobimy dużego powiększenia, ale tak naprawdę sens fotografowania jest taki sam. Chodzi nam o pewną informację, którą niesie ze sobą fotografia. Idea jest ta sama – zatrzymywanie kadru. Od strony ideologii niczym się nie różni. Łatwość posługiwania się telefonem jest zdecydowanie większa. Aby obsłużyć sprzęt fotograficzny trzeba mieć wiedzę, a tu klik i jest.

Czy według pana za kilka lat przestaniemy posługiwać się aparatem na rzecz telefonów?

Mam nadzieję, że nie, ponieważ byłoby to straszne. Dobrze, że fotografuje się telefonem, sam dużo robię zdjęć komórką, ponieważ jest dostępna. Do realizacji projektów artystycznych telefonu już nie używam. Aparaty zawsze będą potrzebne, a telefony będą coraz lepsze.

Obecnie, kiedy na dobre w naszych domach rozgościła się fotografia cyfrowa, nikt już nie biega z kliszą do zakładu i nie wywołuje zdjęć. Wyjmuje się kartę z aparatu i zgrywa zdjęcia na komputer. Czy pana zdaniem mają one taką samą wartość, jak te wywołane, w albumie?

Jestem fotografem, który przeszedł analogową szkołę fotografowania. Fotografia cyfrowa jest powszechna, dostępna i natychmiastowa. Fotografia analogowa wymaga większej cierpliwości i innego spojrzenia. Pod względem artystycznym, informacyjnym i dokumentacyjnym ma taką samą wartość. Sercem jestem dla fotografii analogowej, ponieważ ona ma klimat, to jest coś magicznego. Fotografia cyfrowa tego nie ma. Jedna drugiej niczemu nie ujmuje, ale ja emocjonalnie jestem związany z fotografią analogową. 

Pracuje pan jako nauczyciel w Zespole Szkół nr 3 im. Marii Dąbrowskiej w Puławach jako nauczyciel fotografii i nie tylko. Współpracuje pan z młodzieżą, czego oni dowiadują się od pana na zajęciach? Co stara się im Pan przekazać?

Praca w szkole troszeczkę odbiega od pracy w Ośrodku Kultury z prostej przyczyny. W szkole muszę realizować program, muszę przygotować uczniów do egzaminu. Uczę ich technicznego podejścia do fotografii, bo mają być technikami fotografii. W Ośrodku Kultury jest nacisk na fotografię artystyczną, czyli większy wachlarz możliwości. Staram się im przekazać, że fotografia jest sztuką patrzenia nie pstrykania, to jest najważniejsze i trzeba być ogromnie wrażliwym, aby dobrze postrzegać. Zbigniew Kałużyński (polski krytyk filmowy, wieloletni publicysta tygodnika "Polityka", dziennikarz przyp. red.) kiedyś powiedział: "Co świadczy, że jesteśmy w kinie na dobrym filmie? A świadczy o tym to, że nie czujemy krzesełka w kręgosłupie, czyli że się nie nudzimy. Dobra fotografia, dobre malarstwo musi mieć czytelne centrum uwagi i tematu. Gdy zdjęcie nie ma tematu, to jest nijakie. Zdjęcie musi wyrażać pewne emocje. Od zawsze sztuka szokowała i  musi szokować. Najgorsze określenie dla fotografii jest "fajne", czyli jeżeli "fajne", to znaczy, że jest to obojętne. Sztuka nie może być obojętna.

Czy udaje się panu odkryć jakieś młode talenty? Czy zdarza się, że zdjęcia potrafią zrobić lepiej od pana?

Młodzi ludzie mają wiele talentów, są bardzo kreatywni. Co roku przygotowuje ludzi na Akademię Sztuk Pięknych na Wydział Fotografii do Poznania. Wszyscy dostali się i skończyli tą uczelnię, świetnie sobie radzą i są dobrymi artystami, robią zdjęcia na wysokim poziomie. Chętnie podglądam to, co robią. Jeżeli nie zajmują się sztuką, to zajmują się reportażem. Jeden z moich dawanych uczniów jest aktualnie osobistym fotografem premiera. Został fotoreporterem 2017 roku,  z mojej "kuźni fotografii" wyszła ogromna ilość osób, od których mogę też się trochę pouczyć. Każdy z nich potrafi robić lepsze zdjęcia ode mnie, jestem z tego dumny.

W lipcu byłem w  Rydze. Zrobiłem mnóstwo zdjęć, ale nie potrafiłem wybrać dobrych zdjęć, które trafią na Instagrama. Czym trzeba się kierować, aby wybrać idealne fotografie? Jak robić zdjęcia na wakacjach, aby potem nie wstydzić się pokazać ich znajomym?

 Zależy co się fotografowało. Zdjęcie nie może być nudne, musi o czymś opowiadać. Trzeba troszeczkę to czuć. Jeżeli ma się podstawową wiedzę z zakresu fotografii, to zdecydowanie łatwiej się wybiera. Musimy mieć pewien klucz, do czego jest to zdjęcie potrzebne. Zdjęcia nie mogą być banalne, płaskie tylko przestrzenne. Nawet pocztówka z danego miejsca musi być pocztówką ciekawą. Robię dużo pocztówek, ale staram się, żeby one były przestrzenne, czyli żeby miały pierwszy, drugi i trzeci plan. Dobra fotografia architektury to  fotografia z planami, która żywi się kontrastami. Aby zrobić dobre zdjęcie - trzeba być w odpowiednim momencie, mieć dobry temat i aparat, który potrafimy obsługiwać.

Większość osób nie lubi, gdy ktoś im robi zdjęcia, ponieważ uważają, że brzydko na nich wychodzą. Jak pan myśli, dlaczego tak wiele osób się boi się obiektywu? Czym może być tym spowodowane?

Myślę, że niechęć do fotografii jest związana z pewnym strachem, co będzie dalej ze zdjęciem. Mnogość i łatwość publikacji zdjęć w Internecie powoduje lęk przed ośmieszeniem, czy ukazaniem w złym świetle. Ludzie niechętnie patrzą na osoby, które fotografują, mimo często dobrych intencji. Sami sobie jesteśmy winni. Niewłaściwe korzystanie z technologii którą mamy powoduje, że się jej boimy. Ludzie drwią z siebie na wzajem. Słyszymy  w programach informacyjnych, o publikacjach ośmieszających celebrytów itp. - nie służy to fotografii i fotografom .

Co poradziłby pan osobom, które pasjonują się fotografią. Jak mogą rozwijać swoją pasję i zdobywać wiedzę?

Aby kupiły aparat i zaczęły robić zdjęcia, to jest dobra rada. Bardzo dużo ludzi ma słomiany zapał, biorą aparat do ręki i chcą natychmiast zrobić zdjęcia. Dobrze, że chcą, bo powinni być głodni wiedzy. Trzeba w tym wszystkim trochę czasu. Dobre zdjęcie, to godziny lub lata. Gdy wracam ze zdjęć, to często mam dwa zdjęcia albo żadnego. Wykonuję podczas pleneru około 500 zdjęć, ale co z tego, są słabe. Jest szereg różnych zajęć z fotografii np. w  Młodzieżowym Domu Kultury dla młodzieży w wieku 13-26 lat. Jest technikum fotograficzne w Zespole Szkół nr 3 w Puławach, które jest świetnie wyposażone. Dobrze jest, jak przychodzą uczniowie i mają możliwość skorzystania ze sprzętu z najwyższej półki, a szkoła taki posiada. Jak ktoś ma chęć rozwijania się w tym zakresie, to ma zapewnione odpowiednie zaplecze.

Nad czym obecnie pan pracuje? Była jakaś sesja, wyjazd zdjęciowy?

 Do końca nie mogę powiedzieć...projekty studyjne,  to dość mroczne zdjęcia. Jedno z najnowszych moich zdjęć będzie można zobaczyć podczas przeglądu puławskiego środowiska artystycznego w Domu Chemika. Szykuję się do dużych wystaw. Są wstępne rozmowy z Krakowem i są na dobrej drodze. Kraków, Warszawa, Poznań, Wrocław, Lublin, w tych miastach chciałbym zrobić wystawy i nad tym aktualnie pracuję. W Zespole Szkół nr 3 niebawem ukaże się wystawa "Fotografia z szuflady", to taki zbiór zdjęć z ulicy trochę archiwum i troszeczkę zdjęć aktualnych w tym finałowa fotografia z konkursu Grand Press Photo 2015.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE