Turystka z Podkarpacia: To jawne oszustwo
Pani Anna na co dzień mieszka w województwie podkarpackim, jednak zawodowo często podróżuje po Polsce. Pod koniec maja służbowo zawitała do Puław.
- Stwierdziłam, że grzechem byłoby, gdybym była tak blisko i nie wstąpiła do Kazimierza - opowiada kobieta, która skontaktowała się w ubiegłym tygodniu z naszą redakcją.
Dlatego po służbowym spotkaniu z Puław, zamiast prosto do domu, pojechała do nadwiślańskiego miasteczka. Szybko znalazła miejsce parkingowe w pobliżu osławionego Rynku.
- Ludzi było mało. Rynkiem przechadzały się pojedyncze osoby - opowiada.
Mieszkanka Podkarpacia postanowiła obejść Rynek. W pewnym momencie podeszła do niej kobieta narodowości romskiej z kilkuletnim dzieckiem.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).