Konserwator nie zostawia suchej nitki na budynku POK
Po prawie dwóch miesiącach postępowanie Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, które zablokowało rozbiórkę POK, kończy się. W czwartek do UM Puławy wpłynęła decyzja, w której dr Dariusz Kopciowski odmawia wpisu budynku do rejestru zabytków. W uzasadnieniu tłumaczy m.in., że wartość zabytkowa Domu Chemika nie jest tak znacząca, jak wskazywało Stowarzyszenie "Puławianie" .
- Dom Chemika nie jest znaczącym dziełem architektury modernistycznej, a jedynie przykładem architektury okresu socjalizmu z elementami stylistyki modernistycznej, przejawiającej się głównie w horyzontalnej kompozycji brył i elewacji oraz w estetyce operujacej oszczędnie elementami i ujawniającej strukturę obiektu. Określenie przez Stowarzyszenie "Puławianie" wnętrz Domu Chemika jako "niezwykle wartościowych" oraz "niezwykle cennych" nie znajduje uzasadnienia - orzeka LWKZ. Omawia też poszczególne wartościowe elementy wnętrza POK wymieniane przez stowarzyszenie. Zdaniem konserwatora pawilon utracił pierwotne cechy wynikające z funkcji wystawienniczej. Dekoracje w postaci plafonu w sali widowiskowej i mozaik Kopciowski nazywa wytworami sztuki plastycznej nie posiadającymi wyróżniających wartości artystycznych. Ponadto konserwator zabytków stwierdza, że obiekt utracił integralność architektoniczną, a w interesie społecznym jest dalsze funkcjonowanie placówki kultury i dlatego niezbędna jest modernizacja.
Miasto w ciągu dwóch miesięcy mogło stracić 400 tys. zł
Samo wydanie decyzji nie oznacza jeszcze automatycznego wznowienia prac przy modernizacji Domu Chemika. Decyzja stanie się prawomocna po upływie 14 dni od daty doręczenia, o ile strony nie wniosą odwołania od decyzji do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Teraz wszyscy zainteresowani sprawą czekają na ruch Stowarzyszenia "Puławianie". W zeszłym tygodniu Szymon Karczewski, prezes stowarzyszenia, nie chciał komentować sprawy.
- Rozważamy odwołanie, ale najpierw musimy zapoznać się z uzasadnieniem konserwatora - ucina.
Na uprawomocnienie decyzji liczy puławski ratusz. Tymczasem liczy straty, które wynikły z powodu zatrzymania prac na budowie. Według wstępnych szacunków mogą wynieść nawet do 400 tys. zł.
- Po wszczęciu postępowania 5 marca 2018 roku, kiedy prace musiały zostać przerwane, wykonawca wstępnie oszacował koszty, jakie miasto będzie musiało ponieść z tytułu przestoju - ok. 300 tysięcy złotych za pierwszy miesiąc i 100 tysięcy za każdy kolejny miesiąc zwłoki. Należy jednak pamiętać, że są to kwoty szacunkowe, ponieważ jesteśmy w trakcie negocjacji z wykonawcą i ostatecznie koszty te mogą ulec zmianie - mówi "Wspólnocie" Paweł Wójcik z UM Puławy. Co składa się na straty? Jak wylicza urzędnik Wydziału Komunikacji Społecznej dodatkowe koszty wynikają z konieczności przerwania robót i ich dodatkowej inwentaryzacji, zabezpieczenia obiektu, utrzymania placu budowy do momentu rozpoczęcia robót, ewentualnych kar umownych, kosztów ubezpieczeń oraz kosztu ponownego zorganizowania i uruchomienia budowy. "Wspólnota" dopytywała UM Puławy czy istnieje jakaś możliwość, by miasto dostało odszkodowanie za straty poniesione w wyniku postępowania LWKZ, ale urząd przekonuje, że na razie jest za wcześnie, by o tym rozmawiać.
- W tej chwili najważniejsze jest to, by w momencie uprawomocnienia decyzji konserwatora, jak najszybciej ponownie zorganizować i uruchomić prace przy modernizacji. O odzyskiwaniu kosztów będziemy rozmawiać, kiedy poznamy ich dokładną i ostateczną wysokość oraz po zakończeniu analiz prawnych, które obecnie trwają - tłumaczy Wójcik.
Inne stowarzyszenie zbiera podpisy
W czasie, gdy konserwator zdecydował o losach Domu Chemika, stowarzyszenie "Przeszłość-Przyszłości" popierające modernizację POK w zaproponowanym przez samorząd kształcie, zorganizowało akcje zbierania podpisów. Na chodniku przy zagrodzonym Domu Chemika, a także w siedzibie stowarzyszenia przy Pałacu Czartoryskich każdy mieszkaniec miasta mógł złożyć podpis popierający modernizację i sprzeciwiający się wpisaniu POK do rejestru zabytków. Jak powiedział "Wspólnocie" prezes Artur Kwapiński w piątek, udało się zebrać około 420 podpisów. Zgodna z treścią akcji decyzja konserwatora nie oznacza, że podpisy zbierano na darmo - być może będzie można wykorzystać je, jeśli "Puławianie" odwołają się do Ministra Kultury. Prezes nie ukrywa radości z decyzji LWKZ.
- Ja zarówno jako radny, prezes stowarzyszenia i mieszkaniec bardzo cieszę się z decyzji konserwatora. Jak widać konserwator wsłuchał się w głos puławiaków tych, którzy na co dzień korzystali lub pracowali w danym obiekcie. Teraz bez względu na to czyja to jest wina, ktoś powinien pokryć straty, na jakie narażono miasto - stwierdza Kwapiński.
O tym, czy Stowarzyszenie "Puławianie" odwoła się od decyzji LWKZ powinniśmy dowiedzieć się w ciągu tego tygodnia, kanałem który "Puławianie" wykorzystują najczęściej, czyli poprzez ich stronę na FB.