Szlaban na chorego
Wszystko działo się w miniony wtorek 3 lipca wczesnym popołudniem.
- Pracownica skarżyła się na zawroty głowy, w ogóle zemdlała w pracy - opowiada mieszkaniec Puław, który zdenerwowany całą sytuacją poinformował nas o zajściu i ciągnie dalej:
- Podejrzenia mogą być różne - wylew, udar, zawał. Ja się nie znam, nie jestem lekarzem. Na ogół wzywamy pogotowie, ale ona nie chciała. Poprosiła, żeby ją zawieźć i na jej prośbę ją zawiozłem. To też jest odpowiedzialność.
Mężczyzna razem z inną pracownicą szybko wsadzili omdlałą kobietę do samochodu i czym prędzej ruszyli w kierunku puławskiego szpitala. Zajechali do wjazdu od strony ul. Kusocińskiego. Tam natchnęli się na opuszczony szlaban i ochroniarza.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).