reklama

Nie ma mocnych na dopalacze

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Daniel Krawczyk

Nie ma mocnych na dopalacze - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaMimo wzmożonych kontroli i szeroko zakrojonej akcji informacyjnej w minionym tygodniu dwie osoby najprawdopodobniej zatruły się dopalaczami.

Punkt dotyczący apelu w sprawie dopalaczy został na wniosek prezydenta Janusza Grobla dodany do porządku obrad już podczas nadzwyczajnej sesji.

Powód jest prosty. To przede wszystkim bezsilność służb wobec przepisów prawa jakie funkcjonują w kraju. Chodzi głównie o to, że samorządy nie dysponują skutecznymi narzędziami, żeby działać i walczyć z dopalaczami

- mówił prezydent miasta, Janusz Grobel.

Powagę problemu podkreśliła wieloletnia radna i przewodnicząca komisji zdrowia, Elżbieta Szymańska.

W komisji zdrowia zajmowaliśmy się tym problem i jesteśmy bezsilni. Widziałam tych młodych ludzi w gabinecie i na izbie przyjęć w szpitalu. Potem widziałam ich po kilku latach, jak oni funkcjonują. Dokonują się zmiany w centralnym układzie nerwowym, źle się adaptują społecznie i wypadają na margines. A my nie możemy być obojętni wobec tych zdarzeń

- tłumaczyła Szymańska.

Sanepid czuwa

Podczas sesji prezydent Grobel wspomniał, że jeden sklep z dopalaczami na ul. Piłsudskiego został zamknięty, natomiast pojawił się kolejny przy ul. Żeromskiego.

Jeśli chodzi o punkt przy ul. Piłsudskiego to z informacji, jakie posiadaliśmy wynikało, że pracownicy byli na urlopie do 17 lipca. Tego dnia skontrolowaliśmy sklep po raz kolejny i odnaleźliśmy kartkę, na której było napisane, że sprzedaż dopalaczy jest zawieszona do odwołania

- wyjaśnia Jolanta Gil z puławskiego sanepidu.

Jeśli chodzi punkt sprzedaży dopalaczy na ul. Żeromskiego to informację o nim sanepid otrzymał telefonicznie.

Skoro pan prezydent formułuje takie stwierdzenia na sesji, to moim zdaniem powinien również nas poinformować o tym, że takie miejsce się pojawiło w mieście. Niezależnie od tego skontrolowaliśmy to miejsce po informacji telefonicznej i okazało się, że jest to zwykła kawiarnia i nie znaleźliśmy tam żadnych dopalaczy

- dodaje Jolanta Gil.

Dwie osoby trafiły do szpitala

Mimo wzmożonych kontroli i szeroko zakrojonej akcji informacyjnej w minionym tygodniu zanotowano w naszym mieście przypadki dwóch osoby, które najprawdopodobniej zatruły się dopalaczami.

Jedna z nich trafiła do nas 21, a druga 23 lipca. Obie zostały przetransportowane na oddział toksykologii w Lublinie. Nie do końca jesteśmy pewni, czy było to zatrucie dopalaczami, ale po ostatnich wydarzeniach wolimy dmuchać na zimne - wyjaśnia Ewa Warchoł-Sławińska, wicedyrektor puławskiego szpitala.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE