Pojechał na dializy, już nie wrócił
Chodzi o zdarzenie z czerwca 2015 roku, które w rezultacie zakończyło się śmiercią mieszkańca powiatu puławskiego. Jan K. od pewnego czasu był dializowany w stacji dializ w Puławach. Mężczyzna jak zwykle tego dnia został zabrany spod domu na dializy. Niestety podczas zabiegu wypiął mu się przewód tłoczący oczyszczoną krew i ta, zamiast wrócić do organizmu, trafiała poza. Personel stacji dializ wezwał pogotowie. Według dokumentacji sporządzonej przez lekarza karetki pacjent nie dawał żadnych oznak życia - był nieprzytomny, nie oddychał, nie było z nim żadnego kontaktu. W takim stanie został przetransportowany do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. W karcie z SOR-u czytamy:
- "Pacjent przywieziony przez Zespół Ratownictwa Medycznego ze stacji dializ z powodu nagłego zatrzymania krążenia - wg relacji pogotowia ratunkowego doszło do rozszczelnienia układu, pacjent stracił dużo krwi (...)".
Pacjent zmarł jeszcze przed przyjęciem na SOR. Jego rodzina wynajęła adwokata, który zawiadomił prokuraturę.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).