Zabił z zimną krwią
W nocy z soboty na niedzielę Grzegorz Kijowski wraz z grupą znajomych był w barze w Kurowie. Dosiadł się do nich obcokrajowiec, który przyjechał do Kurowa w celach zarobkowych. 36-letni Siergiej V. pracował w ogrodnictwie. Długo rozmawiali.
- Z tego, co słyszałam, barmanka prosiła miejscowych, by zostali w barze do zamknięcia. Bała się Ukraińca, który zachowywał się dziwnie. Grzesiek i spółka zgodzili się - mówi Wspólnocie anonimowy informator z otoczenia ofiary.
Po zamknięciu wszyscy udali się do domów. Wracali we czwórkę. Razem z nimi był obcokrajowiec. Kijowski mieszkał wraz z mamą w Olesinie. To wioska tuż obok Kurowa. Jeden z kolegów poszedł w swoją stronę, kolejny wsiadł na rower. W międzyczasie Ukrainiec oddalił się od grupy nowo poznanych osób.
Piłkarz Garbarni Kurów miał do domu kilkadziesiąt metrów. Był przed swoim blokiem. Co wydarzyło się dalej? To sprawdza policja i prokuratura.
Ciało Kijowskiego znalazł jeden z sąsiadów. Było zmasakrowanie. Kilkanaście ran kłutych ostrym narzędziem.
- W niedzielę rano zostaliśmy powiadomieni, że w pobliży bloków w Kurowie przechodzień znalazł nieprzytomnego mężczyznę. Policjanci na miejscu stwierdzili, że mężczyzna posiada rany kłute i nie oddycha. Lekarz pogotowia stwierdził zgon. Po oględzinach prokuratora i biegłego z zakresu medycyny sądowej ciało przewieziono do Lublina na sekcję zwłok - informuje mł. asp. Ewa Rejn-Kozak z KPP Puławy.
(…)
Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.