reklama

"Puławianie" odwołają się od decyzji konserwatora

Opublikowano:
Autor:

"Puławianie" odwołają się od decyzji konserwatora - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura- Tak, odwołam się - zapowiedział Szymon Karczewski podczas emocjonującej dyskusji w puławskim ratuszu. Do "Puławian" apelowała wiceprezydent, radni i pracownicy ośrodka kultury.

Dziś Dom Chemika straszy

Podczas ostatniego posiedzenia Komisji Promocji Miasta, Kultury i Współpracy odbyła się ożywiona, dwugodzinna dyskusja nt. zatrzymanej modernizacji Domu Chemika. Ponieważ LWKZ zakończył swoje postępowanie, prace na budowie mogłyby ruszyć ponownie w ciągu kilku dni. Na przeszkodzie stoi jednak odwołanie stowarzyszenia "Puławianie" do Ministra Kultury. Mimo próśb radnych i pracowników POK działacz zapowiedział odwołanie

W dyskusji "wszyscy na jednego" padło wiele słów. Jako pierwsza głos zabrała wiceprezydent Ewa Wójcik.

- Stowarzyszenie nie znajduje pozytywnego echa wśród mieszkańców, a w miejscu budowy stoi  ruina, która zaczyna straszyć. Straszyć nas w konsekwencjami finansowymi i tym, jak długo ten przestój jeszcze potrwa. Emocje społeczne są po stronie tych, którzy chcą budować, remontować Dom Chemika - mówiła wiceprezydent. Stwierdziła, że o ochronie POK jako zabytku stowarzyszenie mogło pomyśleć wcześniej, bo teraz miasto jest narażone na uciążliwości, tym bardziej że na rynku budowlanym nastąpiła kumulacja i podwyżka cen. Wiceprezydent Tadeusz Kocoń dodał, że miasto związane jest umowami na zewnętrzne dofinansowania, więc zastój na budowie jest niepokojący.

"Dla kogo pan to robi?"

 Głos zabrali również pracownicy ośrodka kultury.

- Jesteśmy przedstawicielami kilkuset dzieciaków, które biorą udział w naszych zajęciach i tysięcy ludzi, którzy przychodzą na nasze wydarzenia. Fakty są następujące - konserwator po raz kolejny powiedział, że nie jest to zabytek. Dla kogo pan to robi i czego pan broni, patrząc na te ruiny, które dziś mamy? Błagam. To ostatnia szansa, by zaprzestać dalszych działań na naszą niekorzyść - nie tylko pracowników, ale wszystkich osób żyjących kulturą, które nie mogą się doczekać wznowienia prac i powrotu do normalnych warunków - mówił dyrektor POK, Zbigniew Śliwiński, apelując by "Puławianie" nie odwoływali się od decyzji konserwatora.- 160 osób w ZPiT Powiśle, 100 osób na zajęciach Etiudy. Nie doliczam rodziców, dziadków, babć. Zapraszam pana, żeby zobaczył w jakich warunkach obecnie ćwiczą. Zapraszam na zajęcia wokalne i teatralne. Jeżeli pan mówi, ze robi to w interesie społecznym, to chciałabym żeby pan się z tymi ludźmi spotkał. Proszę zrobić konsultacje społeczne i zobaczyć dla kogo i o co walczymy - mówiła jedna z pracownic POK. Reprezentanci ośrodka za swoje wypowiedzi dostali głośne brawa.

 Radni: POK trzeba było ratować wcześniej

Radna Halina Jarząbek tłumaczyła, że w czasie, gdy sprawuje mandat (od 12 lat) były trzy projekty modernizacji. Pytała Karczewskiego czemu wcześniej nie domagał się objęcia budynku POK ochroną konserwatorską. Podobnie mówiła Marzanna Pakuła.

- Na początku naszej kadencji temat był szeroko komentowany. Gdzie byliście wtedy, gdy można było rozmawiać o tym, jakie elementy trzeba umieścić, co jest cenne itp. Dlaczego nie przyszedł pan z tym do nas, do radnych? Chciałam zapytać dziś pana wprost, czy ma pan zamiar się odwoływać, bo pana osoba i stowarzyszenie budzi duże emocje, również moje kiedy przechodzę koło tego budynku i gdy dowiaduję się o ponoszonych przez nas kosztach - mówiła radna.

Ignacy Czeżyk pochwalił Karczewskiego za chęć ochrony architektury, jednak przyznał, że obecnie inicjatywa "Puławian" szkodzi miastu i być może warto byłoby, by "Puławianie" przyznali rację zwolennikom przebudowy.

- W majestacie prawa tracimy pieniądze i ja z takim prawem, w zasadzie antyprawem, się nie zgadzam - mówił Czeżyk.

Historycznego porównania użył Michał Śmich.

- Mnie to pachnie XVIII wiekiem i liberum veto, gdy głos jednej osoby może blokować coś, na czym zależy wszystkim. W tej chwili tracimy wymierne pieniądze, które mogłyby być fajnie przeznaczone, choćby na obiady dla dzieci czy miejską imprezę. Apeluję byśmy się dogadali i wzięli pod uwagę głos mieszkańców - mówił młody radny.Ireneusz Rzepkowski zwrócił z kolei uwagę na rozbieżne cele stowarzyszenia i mieszkańców faktycznie korzystających z ośrodka. Stowarzyszeniu zależy na walorach zabytkowych, a mieszkańcom na praktycznej stronie i komforcie użytkowania budynku, który do tej pory pozostawiał wiele do życzenia. Za przykład radny podał salę widowiskową, gdzie przy licznej widowni po kwadransie nie dało się wytrzymać gorąca, co dotyczyło również występujących na scenie. Do tego dochodzi troska samorządu np. o energooszczędność budynku - obecny był kosztowny w utrzymaniu.

Czy tu palą czarownice?

Szymon Karczewski występując w niekomfortowej sytuacji zaznaczał, że nie zależy mu na pozostawieniu starego budynku, a na modernizacji z poszanowaniem architektury modernizmu. - "Nigdy nie chciałem nikogo pozbawić ośrodka" - mówił odpowiadając na głosy instruktorów POK. Karczewski stwierdził również, że UM Puławy powinien poprawić się w przeprowadzaniu konsultacji społecznych, których w temacie modernizacji, jego zdaniem, zabrakło. Zauważył też, że Dom Chemika to budynek ważny nie tylko dla mieszkańców miasta.

- Dla państwa może jest to budynek bez wartości, blaszak itp, ale to budynek nie tylko o wymiarze lokalnym, o czym świadczy to, jak rozchodziły się zdjęcia burzonego Domu Chemika. Ktoś pisał, że burzona jest świątynia polskiego punk rocka. Sam chodziłem na zajęcia do POK i też mam do tego miejsca sentyment - mówił Karczewski. Stwierdził, że działa dla dobra mieszkańców, na co sala zareagowała śmiechem.

-  Czy ja tu jestem na jakimś paleniu czarownic? Jaka to jest kultura w Puławach? - zareagował. Przyznał, że publiczne wystąpienie jest dla niego niekomfortowe.

Prezydent: ten opór szkodzi mieszkańcom

O komentarz "Wspólnota" poprosiła również pierwszego obywatela Puław. Prezydent przyznaje, że w sprawie "Domu Chemika" padło już wiele słów, komentarzy, oskarżeń i pretensji.

- Produkowane są kolejne wnioski i odwołania, a my tracimy przez to czas i pieniądze, zamiast pracować. Codziennie przychodząc do pracy widzę teren budowy "Domu Chemika" i serce mnie boli, że roboty stoją przez dwa miesiące, zamiast ruszyć poważnie do przodu. Słyszałem pogląd, że powinniśmy czekać z modernizacją do czasu decyzji konserwatora, ale fakty są takie, że postępowanie dla nas rozpoczęło się dopiero 5 marca 2018 roku, kiedy prace były już mocno zaawansowane. Miasto musi działać zgodnie z prawem, a według prawa nie istniał żaden dokument, który kazałby nam się z czymkolwiek wstrzymywać - mówi prezydent dodając, że nie rozpoczynając realizacji tej inwestycji samorząd naraziłby się na utratę dofinansowania ze środków zewnętrznych.

- Po wnikliwej analizie Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków kolejny raz nie dopatrzył się w "Domu Chemika" wartościowych elementów, które zasługiwałyby na szczególną ochronę. Ja również nie widzę w tym budynku cech zabytkowych, a sporo o nim wiem, bo brałem udział w jego realizacji. Mimo tego publicznie zadeklarowałem, że zachowamy pewne elementy, które da się zachować – nie dlatego, że są zabytkowe, czy szczególnie cenne, ale z szacunku do historii tego miejsca. Nie rozumiem uporu przedstawicieli stowarzyszenia "Puławianie", którzy wbrew opinii społecznej i ze szkodą dla mieszkańców Puław, z taką determinacją próbują na kolejne miesiące wstrzymywać legalnie rozpoczęte prace i odsuwać w czasie dostęp do ośrodka kultury dla tysięcy puławian - komentuje Janusz Grobel.

Czytelnikom zdaliśmy pytanie: Czy władze Puław powinny zażądać odszkodowania od Stowarzyszenia "Puławianie" za straty finansowe na wstrzymanej modernizacji POK "Dom Chemika"? Sprawdź jak odpowiadali (patrz po prawej stronie).

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE