Zgłoszenie nie było łatwą decyzją
Robert Stolar długo wahał się czy wystartować w "1 z 10". Było to jego pierwsze doświadczenie z turniejem wiedzy w telewizji. Kilka razy wchodził na stronę "Jednego z Dziesięciu" i wypełniał formularz zgłoszeniowy, ale w ostatniej chwili rezygnował. Pewnego razu, wiosną tego roku, jednak zdecydował się na wysłanie zgłoszenia.
- Czasem oglądamy z żoną ten teleturniej, wspólnie odpowiadamy na pytania. Kiedyś wziął w nim udział mój kolega z technikum. Siłą rzeczy pojawił się taki pomysł, żeby samemu się zgłosić - mówi pan Robert.
Później przyszło zaproszenie na eliminacje do Warszawy. Pan Robert skorzystał z tego, że w tamtym czasie studiował podyplomowo na SGGW i termin eliminacji złożył się ze zjazdem na uczelni.
- Gdyby nie ten zbieg okoliczności, możliwe że nie pojechałbym specjalnie do Warszawy. Eliminacje odbywały się w jakiejś szkole w centrum. Była ogromna kolejka ludzi i dziesięciu egzaminatorów, którzy szybko przepytywali kandydatów. Zadawali 20 pytań. Żeby się zakwalifikować, trzeba było odpowiedzieć poprawnie na 15. Udało mi się i zostałem zaproszony na nagranie - opowiada pan Robert.
Był stres, ale pytania podpasowały
Nagranie zgodnie z planem odbyło się we wrześniu - tym razem nie trzeba było jechać do Warszawy, ale do bliższego Lublina. Odcinek z udziałem puławianina rozegrano szybko - pan Robert załatwił to specjalnie zwalniając się na trzy godziny z pracy.
Najpierw uczestnicy wypełniają różne formularze, zapoznają się z zasadami zachowania na wizji i z regulaminem teleturnieju. Później następuje gra. Odcinek z udziałem Roberta Stolara wyemitowano w telewizyjnej Dwójce 10 października. Poszło mu naprawdę dobrze - w finale wyeliminował rywali nie tracąc żadnej szansy. Ostatecznie zgromadził 143 punkty, co zapewniło mu miejsce w wielkim finale serii. Pan Robert przyznaje, że rozgrywka była stresująca, jednak sympatyczny prowadzący był niezawodny.
- Najlepszym "antystresem" programu jest prowadzący Tadeusz Sznuk. Pomimo wieku bardzo pogodny, ciepły i dowcipny. Kiedy zaschło mi w gardle podczas nagrania – przyniósł mi herbatę. - mówi uczestnik teleturnieju. Swój sukces upatruje w pytaniach, które szczęśliwie "podeszły".
- Jestem leśnikiem z zawodu, skończyłem prawo, więc pytania o historię czy przyrodę były w moim typie - mówi puławianin, który w odcinku przedstawił się jako miłośnik turystyki rowerowej i kynologii.
Po emisji odcinka Robert Stolar spotkał się z wieloma miłymi słowami. Znajomi gratulowali przez telefon, a w pracy przez chwilę stał się "gwiazdą". W czwartek pan Robert uczestniczył w nagraniu wielkiego finału, jednak na łamach "Wspólnoty" nie zdradzimy jak mu poszło. Już 24 października będzie można przekonać się o tym na antenie telewizyjnej Dwójki.
- Pozdrawiam pochodzących z Puław wcześniejszych uczestników teleturnieju "1 z 10", a przyszłym, których szczerze zachęcam, życzę sukcesów - mówi pan Robert.