Takiego zakończenia siedemnastej sesji Rady Miasta nikt się nie spodziewał, a na pewno tego, co się wydarzyło nie spodziewał się radny Paweł Maj. Na sam koniec obrad przewodnicząca Bożena Krygier przeczytała oświadczenie podpisane przez 20 radnych Rady Miasta, które było skierowane przeciwko działaniom podejmowanym przez Maja.
- Z wielką przykrością stwierdzamy, iż w pracy Rady Miasta Puławy dochodzi do sytuacji i zdarzeń, które nie powinny mieć miejsca, które nie promują naszego miasta, wręcz je ośmieszają. Bardzo długo rozważaliśmy, w jaki sposób zwrócić uwagę na ten problem i doszliśmy do wniosku, że dalsze takie zachowania mogą w znaczny sposób zakłócić naszą pracę. Nie możemy pozwalać na to, że będziemy skupiać się na rzeczach, które nie mają większego znaczenia, a rzeczy istotne pozostaną w cieniu. Mianowicie jeden z naszych kolegów radny Paweł Maj, w naszej ocenie, nadużywa funkcji radnego do promowania swojej osoby - czytamy w oświadczeniu Rady w którym podkreślono, że prezentowana od około roku sprawa Romów, jest "tematem dla tematu" bez wskazywania problemów i bez propozycji ich rozwiązania. Oberwał za "Romów"
Dla radnego Maja to, co wydarzyło się na sesji jest parodią demokracji, która nie powinna mieć miejsca na żadnym poziomie władzy.
- Traktuję to jako ostrzeżenie, abym nie zajmował się niewygodnymi dla miasta i radnych tematami. W mojej ocenie to tego typu apel ośmiesza radę, a nie moje zachowanie. Jestem w stu procentach pewien, że to oświadczenie jest pokłosiem tego, że zająłem się tematem Romów w Puławach. Nie można mówić, że temat nie ma większego znaczenia, bo chociażby problem z edukacją romskich dzieci jest bardzo poważny - tłumaczy Maj.
Radny obawia się, że pozostali radni będą podejmować próby torpedowania jego działania, jak również będą szukać sposobów, aby usnąć go ze swojego grona.
- Takim działaniem rada zmierza do autorytatywnego zamykania ust, a to jest niedopuszczalny kierunek. Ja nie zamierzam zmieniać swojego sposobu działania, bo nie można się uginać pod jakimikolwiek naciskami. Nadal będę interpelował i pytał o rzeczy, które będą uważał za słuszne - wyjaśnia napiętnowany radny.