W październikowym referendum mieszkańcy gminy Końskowola sprawę postawili jasno. Nie chcą w swoim sąsiedztwie zakładu utylizacji odpadów poubojowych i biogazowni o dużej mocy. Referendum było bezpośrednim następstwem ujawnienia swoich planów rozwoju przez mieszczące się w Końskowoli przedsiębiorstwo Pini Beef. Żeby jednak takie inwestycje na stałe wykluczyć muszą zostać zmienione zapisy w planie zagospodarowania przestrzennego gminy.
Wójt działa za wolno
Od referendum mija właśnie 4 miesiące. Zdaniem przedstawicieli Stowarzyszenia "Zielone Powiśle" wójt gminy zbyt wolno wprowadza w życie zdanie mieszkańców wyrażone w jesiennym głosowaniu.
W ciągu pierwszych trzech miesięcy nie wydarzyło się nic
- mówi Radosław Barzenc, prezes Stowarzyszenia "Zielone Powiśle" i dodaje:
Kiedy wreszcie zostały podjęte jakieś działania okazało się, że w ramach jednego zamówienia gmina zleciła zarówno zmiany w planie niezbędne do wprowadzenia postanowień referendum, jak i wiele innych.
Zdaniem przedstawicieli stowarzyszenia wydłuży to cały proces.
Nie będzie on już trwał 10 miesięcy jak nas zapewniano, ale nawet 2 może 3 lata. My nie mamy czasu, żeby tyle czekać. Zależy nam na jak najszybszym wprowadzeniu postanowień referendum w życie, bo tylko to uniemożliwi Pini Beef zrealizowanie ich zamierzeń
- denerwuje się Radosław Barzenc.
W ciągu najbliższych dni zarząd stowarzyszenia ma podjąć decyzje o kolejnych działaniach w obecnej sytuacji.
Zaplanowaliśmy już spotkanie. Bierzemy pod uwagę różne możliwości. Jedną z nich jest również zorganizowanie referendum w sprawie odwołania wójta. Planujemy też spotkania z mieszkańcami, bo chcemy wszystkich poinformować o tym, jak w tej chwili wygląda sytuacja i o naszych dalszych działaniach
- tłumaczy Barzenc.
Nie było zwłoki
Wójt Końskowoli odpiera zarzuty przedstawicieli "Zielonego Powiśla". Tłumaczy, że do wprowadzania w życie postanowień referendalnych urzędnicy przystąpili niezwłocznie.
Referendum odbyło się 25 października. Na pierwszej po nim sesji, czyli 25 listopada została podjęta uchwała o przystąpieniu do zmian w miejscowym planie zagospodarowania
- mówi Stanisław Gołębiowski, wójt gminy i ciągnie dalej:
Pieniądze na ten cel zostały zabezpieczone w budżecie na obecny rok. Urzędnicy zaraz po przyjęciu uchwały przystąpili do przygotowywania dokumentacji przetargowej, która liczyła w sumie ponad 60 stron.
Wójt tłumaczy, że gotową dokumentację kontrolował również inspektor odpowiedzialny w urzędzie za przetargi i radca prawny. Na koniec trafiła na biurko włodarza gminy.
W tej chwili jesteśmy już po otwarciu ofert. Chętnych jest wielu, właśnie trwa weryfikacja ich ofert
- wyjaśnia Stanisław Gołębiowski.
Zdaniem wójta Końskowoli nie ma mowy o żadnej zwłoce.
Ktoś zwyczajnie wykorzystuje sytuację, żeby zaistnieć
- komentuje zarzuty władz stowarzyszenia Stanisław Gołębiowski.
Sprawa jest w sądzie
Wyniki referendum uderzyły bezpośrednio w przedsiębiorstwo Pini Beef i w plany rozwojowe firmy. Jego przedstawiciele twierdzą, że jesienne głosowanie odbyło się niezgodnie z prawem. Wezwali więc radę gminy do jego unieważnienia. Rajcy gminni postanowili jednak utrzymać w mocy swoją decyzję o przeprowadzeniu referendum. Sprawa trafiła więc do Wojewódzkiego Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
Oczywiście w odpowiedzi na skargę Pini Beef podnosiłem, że referendum było przeprowadzone legalnie. Teraz sprawę rozstrzygnie Wojewódzki Sąd Administracyjny, ale termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony
- mówi Przemysław Pytlak, pełnomocnik rady gminy.