reklama

Rodzina Góreckich czeka na pomoc

Opublikowano:
Autor:

Rodzina Góreckich czeka na pomoc - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaOd pożaru domu ich minął ponad miesiąc. Straty są tak duże, że rodzina sama nie jest w stanie poradzić sobie z remontem zniszczonego budynku. Potrzeba im nie tylko pieniędzy, ale również materiałów budowlanych i rąk do pomocy.

Krystyna Górecka to kobieta z charakterem. Ma czwórkę dzieci, najmłodsza Zuzia jest gimnazjalistką. Dwaj starsi synowie wchodzą w dorosłe życie, jeden jeszcze się uczy, drugi właśnie dostał pracę. Starsza z córek jest w zaawansowanej ciąży. Siedem lat temu mąż pani Krystyny zginął w wypadku i została sama z dziećmi. Później przeszła udar, ale nie poddała się ani na chwilę. Miesiąc temu rodzinę spotkała kolejna tragedia.

Gdyby nie Tofik...

21 stycznia ok. 5.10 strażacy z Puław dostali zgłoszenie o pożarze domu w Końskowoli przy ul. Pożowskiej. Ogień rozprzestrzenił się na poddaszu. Okazało się, że zapaliły się sadze w kominie. Zagrożenie wyczuł pies.

Tofik pobiegł do pokoju mojego syna. Dotąd drapał i go szarpał, aż syn się obudził. W jego pokoju było już wtedy pełno dymu. Dzięki Tofikowi udało się nam wszystkim uciec z domu na czas

- opowiada Krystyna Górecka.

Można się załamać...

Początkowo pani Krystyna myślała, że straty nie są duże.

Wydawało mi się, że to tylko dach się spalił, ale później okazało się, że na poddaszu nie zostało nic, wszystko trzeba było wyburzyć. Dół był kompletnie zalany. Do użytku w ogóle nie nadaje się wyposażenie. Zostaliśmy z dnia na dzień praktycznie z niczym. Można się załamać

- mówi pani Krystyna.

Od razu z pomocą przyszła gmina. Urzędnicy przywieźli plandekę do zabezpieczania dachu i wypłacili 5 tys. zł zapomogi.

Pomoc dostałam też z mojego miejsca zatrudnienia i byłej pracy męża. Otrzymaliśmy także kilka rolek wełny. Wszystko poszło na dach

- tłumaczy pani Krystyna.

W tej chwili trwają prace nad ponownym przykryciem spalonego budynku. Ogromną pomoc okazał mieszkance gminy również Lubelski Ośrodek Doradztwa Rolniczego. W tej chwili rodzina mieszka w należącym do tej instytucji budynku. W ok. 40 metrowym mieszkaniu jest kuchnia, pokój, łazienka i korytarz. W niewielkim lokalu musi się zmieścić 4 osoby, materac do spania został rozłożony nawet w kuchni. 

Bez pomocy nie damy rady

Nie wiem, co będzie dalej. Dom nie był ubezpieczony, bo nie miałam pieniędzy na opłatę. Byłam jedyną żywicielką rodziny, po udarze jestem też ciągle na lekach
- rozkłada ręce pani Krystyna.

Kobieta postanowiła więc zwrócić się do wszystkich ludzi dobrej woli z prośbą o pomoc.

Potrzebujemy wszystkiego: pieniędzy, materiałów budowlanych i wykończeniowych. Musimy zrobić od nowa instalacje, podłączenie wody. Trzeba wszystko skuwać, wszędzie jest wilgoć. Na ścianach zaczął już wychodzić grzyb

- mówi pani Krystyna i dodaje:

Wierzę jednak, że damy radę, że gdzieś tam w górze mój maż nadal nad nami czuwa.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE