Chwała i postulaty
To reakcja na zapowiadaną reformę edukacji. 10 stycznia ZNP podjął uchwałę o wystąpieniu do dyrektorów szkół i przedszkoli z wypracowanymi centralnie postulatami. Takie działanie podjęły organizacje zakładowe w poszczególnych placówkach. Wystąpienia zawierały żądania gwarancji zatrudnienia i podwyżek. To był warunek konieczny, wynikający z ustawy, uruchomienia procedury wejścia związkowców w spór zbiorowy. Odpowiedź dyrektorów była negatywna. Kolejny krokiem były negocjacje, które zakończyły się fiaskiem, w Puławach podpisano 23 protokoły rozbieżności.
A minister miesza
Ministerstwo i kuratorzy rozsyłają do dyrektorów specjalne pisma. Informują w nich, że żądania oddziałów ZNP kierowane do dyrektorów szkół i placówek nie mieszczą się w zakresie spraw, o które może toczyć się spór zbiorowy, a dyrektorzy nie są zobowiązani przystąpić do rokowań i prowadzenia sporu zbiorowego. Zdaniem związkowców, minister i jej urzędnicy narażają dyrektorów szkół na odpowiedzialność karną (tak stanowi ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych). Jednocześnie umożliwi to ZNP przeprowadzenie strajku z pominięciem etapu rokowań i mediacji.
Referenda
Tam, gdzie mediacje się odbyły, po feriach ruszą referenda strajkowe. Od ich wyniku zależy czy wiosna w oświacie będzie gorąca. Aby referendum uznać za ważne, musi w danej szkole czy przedszkolu zagłosować w nim co najmniej połowa pracowników. Akcja protestacyjna rozpocznie się jeśli taka będzie wola większości.
Na razie wszystko wskazuje na to, że minister Zalewska zafundowała nam strajk nauczycieli, bo reforma większość pytań pozostawia bez odpowiedzi. Mnożą się za to wątpliwości co do kosztów i jakości tego co przygotował resort oraz jego eksperci
- mówi Lucjan Tomaszewski, prezes oddziału powiatowego ZNP w Puławach.
Strajk to nie zabawa
Nauczyciele nie będą prowadzić lekcji, mimo swojej obecności w szkole. Zaopiekują się uczniami, ale normalnych zajęć nie będzie.
Zdajemy sobie sprawę, że to pociągnie za sobą konsekwencje finansowe dla protestujących, ale organ prowadzący za czas strajku nie zapłaci, bo złamałby dyscyplinę finansową i sam wpadłby w kłopoty
- tłumaczy nasz rozmówca.