W kasie puławskiego szpitala brakuje obecnie ponad 28 mln. Sytuacja zrobiła się na tyle dramatyczna, że poprzednia dyrekcja szpitala podjęła decyzję o zaciągnięciu kredytu, który w całości ma zostać przeznaczony na bieżącą działalność.
Kredyt wzięliśmy w Banku Spółdzielczym w Końskowoli na kwotę 3 milionów 300 tysięcy złotych. To nie była moja decyzja, ale uważam, że była ona jak najbardziej słuszna
- wyjaśnia Piotr Rybak, dyrektor puławskiego szpitala.
W perspektywie długu, który ciąży nad szpitalem branie kolejnego kredytu nie wydaje się być dobrym rozwiązaniem, a jak zaznacza dyrektor to może być dopiero pierwszy krok.
Posługując się terminologią medyczną uważam, że ten kredyt jest swoistą kroplówką. Czy będą kolejne? To tylko zależy od tego, jak "pacjent" zareaguje na pierwszą
- wyjaśnia Rybak.
Przyszłość zastępców jeszcze nieznana
Gdy Piotr Rybak ponad dwa tygodnie temu rozpoczynał pracę w puławskim szpitalu, wiele osób spodziewało się, że jednym z pierwszych posunięć będzie "wymiana" zastępców. Jednak jak na razie żadne oficjalne decyzje jeszcze nie zapadły.
Jakiekolwiek decyzje kadrowe będę chciał przedyskutować zarówno z samymi zainteresowanymi, jak również ze związkami zawodowymi i załogą szpitala. Jeśli coś będzie miało się zmienić, to informacja w pierwszej kolejności dotrze do tych, których będzie dotyczyć
- tłumaczy Rybak.
Mimo że oficjalnie jeszcze nic nie zostało powiedziane, to nieoficjalnie wiadomo, że wkrótce zastępca dyrektora ds. ekonomicznych Wojciech Tarłowski jak i Ewa Warchoł-Sławińska, zastępca ds. medycznych mają stracić pracę. A jak powiedział nam anonimowo jeden z członków szpitalnych związków zawodowych - ma to być dopiero początek "rewolucji" kadrowej zarówno w administracji i personelu "białym".