reklama

To urlop, a nie rozwód z polityką

Opublikowano:
Autor:

To urlop, a nie rozwód z polityką - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura– Kiedy ja miałem wpływ na zakłady, to miały one prawie pół miliarda złotych zysku, zarząd był puławski, a akcje "Puław" osiągały cenę po ponad 200 złotych, a całej Grupy ponad 100 zł. Dzisiaj akcje są trzy razy tańsze, wyniki ocierają się o stratę, zyski też są zdecydowanie mniejsze i ani w zarządzie "Puław", ani w zarządzie całej grupy nie ma żadnego przedstawiciela Puław – mówi Włodzimierz Karpiński, który po czternastu latach żegna się z wielką polityką.

Święto Niepodległości będzie ostatnim dniem, w którym będzie Pan posłem. 12 listopada zaprzysiężony zostanie nowy parlament. A dziś spotykamy się u Pana w biurze poselskim na ul. Lubelskiej w Puławach. Co teraz stanie się z tym miejscem?

 

- Spotykamy się w puławskim biurze po czternastu latach mojego posłowania. To dla mnie ważne miejsce, bo do funkcji państwowych wyniosła mnie przecież właśnie kochana ziemia puławska i jej mieszkańcy. Dlatego mam nadzieję, że biuro poselskie posła Koalicji Obywatelskiej dalej będzie działać w Puławach. Zaproponowałem ten lokal pani Marcie Wcisło, która w kampanii wyborczej podkreślała, że sprawy Puław są jej bliskie. Decyzji jeszcze nie podjęła, ale w rozmowie telefonicznej stwierdziła, że chciałaby mieć kontakt z mieszkańcami Puław.

,,Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym" śpiewa Grzegorz Markowski z zespołem Perfect. Jak Pan w odniesieniu do tych słów ocenia swoje odejście z polityki? Czuje się Pan wygrany czy przegrany?

- Mój kochany Perfect wyśpiewał mądrą maksymę. I chociaż nie czuję się na etapie autobiografii także Perfectu (śmiech - przyp. red.), to myślę, że trochę dobrego udało się zrobić przez ten czas. Od późnych lat 70-tych byłem opozycjonistą. Roznosiłem ulotki, strajkowałem w Stanie Wojennym. Później byłem gastarbeiterem w Londynie, a w nowej Polsce zostałem wiceprezydentem Puław i następnie członkiem zarządu Zakładów Azotowych Puławy. I później pełniłem funkcje państwowe. Jeżeli pyta pan, czy jestem spełniony, to trudno mi do końca odpowiedzieć. Ale na pewno czuję się dumny, że mogłem być wierny swoim ideałom związanym ze służbą sprawie publicznej – Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Cieszy mnie to, że nasz kraj jest wolny, pięknie się rozwija i nie spodziewałem się, że będzie mi dane w tak realny sposób odciskać piętno na naszej rzeczywistości, która – jestem przekonany – jest jedną z piękniejszych w historii i wspaniale świadczy o mądrości Polaków. Na pewno historia ten czas (ostatnich 30 lat - przyp. red.) pozytywnie oceni. To jest dla mnie najpiękniejsza nagroda. Jakkolwiek ludzie źle by nie mówili o politykach, bez względu na tę falę hejtu i agresywne pouczenia, mam satysfakcję, bo wiele w tej przestrzeni publicznej udało mi się zrealizować. 

A w perspektywie politycznej? Jestem pierwszym człowiekiem z ziemi puławskiej, który został ministrem konstytucyjnym – byłem dwukrotnie sekretarzem stanu w dwóch ministerstwach i Ministrem Skarbu Państwa. Większym sukcesem w sensie politycznym byłoby zostać marszałkiem, premierem czy prezydentem. 

 

 (…)

Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE