reklama

Urzędnicy chcą mnie wyrzucić na bruk

Opublikowano:
Autor:

Urzędnicy chcą mnie wyrzucić na bruk - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaDzień po tym, jak zmarła jego konkubina, Jan Misztak spotkał się z pracownikiem Nieruchomości Puławskich, który poinformował go, że musi opuścić mieszkanie. Jeśli tego nie zrobi, to wyprowadzi go policja.

Nie zdążyli ze ślubem

Jan Misztak przez 9 lat żył razem ze swoją konkubiną Małgorzatą, najpierw w jego mieszkaniu przy ulicy Kaniowczyków w Puławach, a później gdy musiał je sprzedać para otrzymała mieszkanie socjalne na Wólce Profeckiej. Jednak zameldowana w nim była tylko pani Małgorzata.

 - Długo żyliśmy razem, chcieliśmy wziąć ślub, ale nie byliśmy osobami zamożnymi, więc zebranie pieniędzy wymagało czasu. Moja partnerka miała poważny problem alkoholowy, z którym pomagałem jej walczyć, jak tylko mogłem. Niestety nasze wspólne plany i wspólne życie przekreśliła nagła śmierć Małgorzaty pod koniec lipca - wyjaśnia nie kryjąc łez Jan Misztak, którego kolejny dramat rozegrał się dzień po śmierci konkubiny.

Kazali się mu się wynosić

Pod jego nieobecność pod drzwiami mieszkania na Wólce Profeckiej zjawili się pracownicy Nieruchomości Puławskich i poprosili sąsiadów, aby przekazali panu Janowi, żeby jak najszybciej się z nimi skontaktował.

 - Zgłosiłem się do tego pana, który u mnie był i usłyszałem od niego, że mam się wynieść w przeciągu 2-3 dni, a jeśli nie, to wyprowadzi mnie z policją. Zapytałem, czy mogę się jakoś od tego odwołać i napisać jakieś pismo, bo ja nie mam się gdzie podziać i do wyboru mam albo jeden, albo drugi most w Puławach. To jedynym rozwiązaniem, jakie mi zaproponowano było napisanie pisma o dobrowolnym zwolnieniu lokalu w przeciągu 7 dni. Dostałem również informację, że mogą mi zorganizować pomoc przy wynoszeniu mebli i bezpłatny transport. Napisałem takie pismo, bo nie znam prawa, jednocześnie z moją sprawą zgłosiłem się do biura posła Krzysztofa Szulowskiego - wyjaśnia wzruszony mieszkaniec Wólki Profeckiej.

Reakcja dyrektora biura i jednocześnie miejskiego radnego Prawa i Sprawiedliwości była jednoznaczna.

 - Zachowanie tego urzędnika wobec tego człowieka było skandaliczne. Pomogliśmy mu napisać pismo unieważniające to poprzednie i jednocześnie zwróciliśmy się do prezydenta Puław z zapytaniem, czy takie standardy zachowań w miejskich spółkach będą respektowane. Jak dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi - wyjaśnia Artur Kwapiński.

(…)

Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE