29-latek w przygodzie ze sportami walki nie doznał ani jednej porażki. "Lubelski Czołg" otrzymał propozycję debiutu w KSW jak mistrz organizacji TFL. W debiucie dla największej i najbardziej popularnej organizacji w naszym kraju nie dał szans Jakubowi Kamieniarzowi, zwyciężając go w pierwszej rundzie podczas gali KSW 48 w Lublinie.
Wiadomo, że w Zagrzebiu nasz człowiek powalczy z Aleksandrem Illiciem. Serb to najlepszy fighter w swoim kraju. Popularny "Joker" wygrał 10 z ostatnich 11 pojedynków i może pochwalić się serią czterech zwycięstw. Na gali KSW 47 Serb wygrał z Damianem Janikowskim w trzecie rundzie. Zauważył, iż medalista olimpijski opuścił prawą rękę i celnie trafił lewą nogą, posyłając nieprzytomnego naszego rodaka na matę.
ramka
ROZMOWA Z Cezariuszem Kęsikiem, zawodnikiem pochodzącym z Chrząchowem, reprezentantem Cross Fight Radom
Mam plany na mistrza KSW
Kiedy dowiedziałeś się, że będziesz miał ponowną możliwość zawalczenia w KSW?
- Z miesiąc temu mój menadżer Jacek Sarna zadzwonił i zapytał się, czy jeszcze w tym roku chcę bić się w KSW. W grudniu mam obronę pasa w TFL-u. Odparłem, że jeśli będzie możliwość, mogę walczyć w październiku lub na początku listopada. Dwa tygodnie temu jeszcze raz zadzwonił i potwierdził moją obecność w karcie na galę w Zagrzebiu.
Po raz pierwszy będzie bić się poza naszym krajem?
- Zgadza się. Będziemy lecieć do Chorwacji. Pojawię się w stolicy tego kraju dwa dni wcześniej. W tym czasie będę robił wagę i wykluczona jest jazda busem.
Widziałeś przeciwnika w akcji?
- Oczywiście. Śledzę wszystkich rywali w mojej kategorii do 84 kg. Gdy tylko dowiedziałem się, kto będzie moim przeciwnikiem, włączyłem internet i jeszcze raz prześledziłem dostępne materiały.
Jak będą wyglądały przygotowania do walki?
- Od miesiąca jestem na etapie budowania siły. Jestem przygotowywany przez Leszka Kulika w klubie Cross Fight Radom. Akurat teraz jestem na kursie z wojska we Wrocławiu. Odwiedzam Rio Grappling, gdzie ćwiczy Michał Michalski, który bił na gali KSW w Lublinie.
Za tobą też fajne seminarium...
- Dokładnie. Właśnie wróciłem ze spotkania ze Scottem Askhamem. Zawodnik z Anglii jest mistrzem KSW. Miałem okazję poćwiczyć pod jego okiem, posłuchać wskazówek. Taki wyjazd do innego miasta jest czymś bardzo fajnym i pożytecznym. Spotykam się z innymi zawodnikami. To taka odskocznia. Nie można cały czas ćwiczyć z tą samą grupą osób. Pojawia się monotonia.
Scott to zawodnik z twojej kategorii...
- Dobrze, że pojawiłem się we Wrocławiu (śmiech - przyp. red.).
Zawalczysz kiedyś z tym fighterem?
- Taką mam nadzieję. Gdyby udało się pokonać najbliższego przeciwnika, powinienem być pretendentem do pasa. Kolejne zwycięstwo i wówczas starcie ze Scottem. Oczywiście to marzenia, ale będę starał się je ziścić.
A w grudniu obrona pasa w TFL-u...
- Dokładnie. Chciałym zakończyć rok tak jak zacząłem, czyli od zwycięstwa. Wówczas zostałem mistrzem TFL. Teraz chciałbym obronić swoją zdobycz.