ROZMOWA Z Markiem Citko, menagerem Jarosława Niezgody
Taki lis pola karnego
Ile jest warty "Jarunia"?
- Myślę, że około pięciu milionów euro.
Dałby Pan takie pieniądze jako właściciel klubu?
- Oczywiście.
Dynamo Moskwa chce Niezgodę?
- Chce. Jest Besiktas Stambuł. Zainteresowanie jest dużo. Mam sygnały z: Belgii, Niemiec, Włoch, Stanów Zjednoczonych.
Trzeba się cieszyć?
- Oczywiście, ale to normalne. Jarek to bramkostrzelny napastnik i jest łakomym kąskiem dla klubów z silniejszych lig. Powrócił temat transfery, bo uporał się z kontuzją, wrócił do gry, jest zdrowy i przede wszystkim regularnie trafia do siatki. Zobaczymy jakie oferty przyjdą po rundzie.
Zimą może dojść do transferu?
- Nie wiem. W piłce wszystko jest możliwe. Dużo zależy od Legii, czy będzie chciała go sprzedać oraz od oferty, jaką złoży klub chcący go pozyskać.
A może lepiej, gdyby został do końca sezonu?
- Być może. Ma duże szanse na króla strzelców, a Legii może pomóc odzyskać mistrzostwo. Podejrzewam, że za pół roku klub z Warszawy mógłby na nim zarobić dużo więcej. Zobaczymy.
Każdy gol podbija jego cenę...
- Nie ma co ukrywać, że właśnie tak jest.
Który z kierunków byłby najlepszym dla Jarka?
- Zależy od klubu i stylu gry. Nie ma co wróżyć z fusów. Jeśli mój zawodnik, gdzieś się przeniesie to tam, gdzie będzie od kończenia akcji. Jarek nie jest silną "dziewiątką", który będzie się przepychał i walczył o piłki. To inny typ napastnika, taki lis pola karnego.
Nie może Pan żałować, że ma Pan w "stajni" właśnie takiego zawodnika?
- Broń Boże. Wierzyłem w niego od początku. Jestem dumny, że mogę go reprezentować. Mało kto wierzył, że poradzi sobie w Legii. Przekonywałem, że się sprawdzi. I kto miał rację?