reklama

Cyfert: Jagoda i Mikołaj nie dają pospać

Opublikowano:
Autor:

Cyfert:  Jagoda i Mikołaj nie dają pospać - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportCyfert: Jagoda i Mikołaj nie dają pospać

ROZMOWA Z Błażejem Cyfertem, nowym obrońcą Wisły Puławy
Jagoda i Mikołaj nie dają pospać

 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką?

- Miałem siedem lat i zapisałem się do klubu w Ostrowie Wielkopolskim. To była ekipa KUKS-u Zębców. W wieku 13 lat pojechałem do Poznania, a dwa lata później przeszedłem do Lecha. To było duże wyróżnienie. Przechodziłem ze swojego rocznika jako jedyny, a zarazem przetarłem szlak dla młodszych kolegów.

To było duże wyróżnienie?

- Każdy młody zawodnik z Wielkopolski marzy o tym, zagrać w zespole "Kolejorza". Tak było również w moim przypadkiem.

Dlaczego tam nie poszło?

- Byłem młodym zawodnikiem i miałem bardzo małe szanse na występy w Ekstraklasie. W tamtym czasie w zespole w środku obrony rządził Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević czy mój rówieśnik Marcin Kamiński.

Nie zdołałeś zadebiutować w Ekstraklasie...

- Takie życie. Grałem w zespole Młodej Ekstraklasy. W międzyczasie byłem wypożyczony na pół roku do drugoligowej Nielby Wągrowiec. Nie żałuję pobytu w Poznaniu. Bycie przy pierwszym zespole Lecha jest już dużym wydarzeniem w życiu każdego gracza. Miałem okazję trenować z takimi zawodnikami jak: Arboleda, Rafał Murawski czy Semir Stilić.

Później były występy w Ostrovii Ostrów Wielkopolski, Rakowie Częstochowa, Olimpii Zambrów i odnalazłeś się w Podhalu Nowy Targ...

- Olimpię chciałbym wymazać z pamięci. Stabilizację znalazłem w Podhalu. Wywalczyłem sobie miejsce w podstawowym składzie. Dostałem kredyt zaufania. Byłem wśród osób, które we mnie uwierzyły. Przez półtora roku miałem przyjemność być w niesamowicie rodzinnej szatni, co było elementem znakomitego czasu Podhala. Zespół do ostatniej kolejki walczył o awans do drugiej ligi.

A Ty wypromowałeś się i trafiłeś do Stali...

- W Rzeszowie trenerem był Janusz Niedźwiedź i jego osoba przekonała mnie do przenosin, jak również wizja klubu.

Dlaczego grałeś tam tylko przez dwie rundy?

- Trener stwierdził, że potrzebuje innego zawodnika na moje miejsce i mi dziękuje. Takie jest życie piłkarza. Nie załamałem się. Świat nie kończy się na jednym klubie. Trzeba było patrzeć przed siebie. Jestem w Puławach i będę reprezentował barwy Wisły.

Kiedy pojawił się pomysł przenosin do Puław?

- To było w połowie grudnia. Znalazłem się na liście zawodników, którzy otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów.

To była jedyna opcja?

- Nie. Miałem kilka zapytań, ale to Wisła była najbardziej konkretna.

Związałeś się z klubem grającym w III lidze, czyli jakby nie patrząc, zaliczasz sportowy spadek...

- Niby tak, ale patrzę na sytuację trochę inaczej. Wybrałem Wisłę gdyż wiem, że jest to bardzo solidna i stabilna ekipa. Nie bez znaczenia w życiu sportowca są finanse, a te w Puławach są płacone na czas. Miałem propozycje z klubów, gdzie niekoniecznie można liczyć na wypłatę w terminie.

W sezonie 2018/2019 dwukrotnie występowałeś przeciwko Wiśle. Jesienią w barwach Podhala Nowy Targ, a wiosną Stali. Dwukrotnie Twoje zespoły zwyciężały: 1:0 i 3:0...

- Takie życie. Grałem wówczas od pierwszej do ostatniej minuty. Mój zespół wygrał w Puławach i wtedy po raz pierwszy mogłem zobaczyć obiekt. Nie sądziłem, że za półtora roku później będę występował na tym stadionie.

Przenosisz się do Puław sam, czy zabierasz rodzinę?

- W tym momencie jestem sam. Szukam mieszkania, by ściągnąć żonę Elżbietę oraz nasze bliźniaki: Jagodę i Mikołaja. Mają półtora miesiąca.

Dają popalić?

- Przy jednym dziecku jest co robić, a co mówić o bliźniakach. Nie mieliśmy jeszcze przespanej nocy. To nic. Mamy podwójną radość w domu. To coś, czego nie da się opisać.

Czy ktoś pomaga w opiece nad bliźniakami?

- Żona została w swoim rodzinnym domu. Muszę ułożyć swoje sprawy. W Puławach będziemy sami, chociaż z pewnością nasi rodzice będą nas odwiedzać i pomagać.

O co powalczycie wiosną?

- Chcę patrzeć tylko w górę tabeli. Taki jest cel. Wisła zasługuje na dużo wyższe miejsce niż zajmuje obecnie.

Na środku obrony jest Mateusz Pielach, Rafał Kiczuk. Doszedłeś Ty...

- Będę chciał dać argumenty szkoleniowcowi, by postawił właśnie na mnie. Wiem, że nic nie dostanę za darmo. Rywalizacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. To może dać tylko pozytywny efekt.

Jak zostałeś przyjęty w Puławach?

- Bardzo fajnie. Znałem się z kilkoma zawodnikami z boiska. Szatnia jest fajna, a do tego uśmiechnięta.

A szkoleniowiec?

- Mariusz Pawlak to dobry specjalista. Mając 19 lat mogłem trafić na wypożyczenie z Lecha do Chojniczanki Chojnice. Ostatecznie do tego nie doszło, ale teraz będziemy mieli okazję popracować wspólnie.

Będziesz pchał się do rzutów karnych? Wiesz, dlaczego pytam?

- W sezonie 2014/2015 grając w Ostrovii trafiłem do siatki 11 razy, a tylko raz z gry. Pozostałe strzeliłem z "wapna". Mamy okres przygotowawczy i jeżeli trener uzna, że jestem pewniakiem, z pewnością podejdę i będę chciał strzelać.

Jaki miałeś patent na karne?

- Wybierałem róg, obserwowałem bramkarza. Miałem również informację od trenerów, jak zachowują się golkiperzy. Było przyjemnie, bo ani razu się nie pomyliłem.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE