"Dudi" z przedwczesnym prezentem. Powiślak z punktami

Z długiego na krótki

Była ostatnia minuta doliczonego czasu gry. Damian Koprucha prowadził piłkę lewą stroną boiska. - Krzyknąłem, żeby zagrał mi przed pole. Zagrał, jednak futbolówka uciekała do boku. Zdecydowałem się uderzyć prawą nogą z pierwszej piłki w długi róg. Udało się, ale po drodze piłka trafiła w obrońcę i to zmyliło bramkarza. Oskar Kasperek do tego momentu spisywał się bardzo dobrze. Chciał pokazać się przed publicznością w Końskowoli, gdyż jeszcze jesienią był naszym zawodnikiem - mówi Adrian Dudkowski.

Kontrola

Dla 20-latka był to czwarty gol w sezonie. - Cieszę się z bramki tym bardziej, gdyż grałem jako typowa "szóstka", więc tych okazji za wiele nie miałem. Ogólnie w całym spotkaniu było dużo walki i szarpanej gry. Piłka przyspieszała na murawie, ponieważ trochę padało na początku meczu. Zarówno my jak i rywale mieliśmy swoje sytuacje, żeby dużo wcześniej otworzyć wynik. Wydaje mi się jednak, że kontrolowaliśmy to spotkanie - dodaje.

Mamie Joli i Ani

Powiślak wystąpił w eksperymentalnym zestawieniu w defensywie. - Brakowało Patryka Grzegorczyka, Mateusza Antoniaka, Rafała Gizińskiego oraz "Pydzina". Była to wielka strata, gdyż właśnie od nich zaczyna się ustalanie naszej obrony. Na szczęście zmiennicy zagrali również dobrze i trzy punkty zostały w Końskowoli. Bramkę dedykuję mamie Joli, która obecnie jest w Szwajcarii i nie mogła być na meczu oraz mojej dziewczynie Ani - mówi.

Powiślak Końskowola - Polesie Kock 1:0 (0:0)

Bramka: Dudkowski 90+4`.

Powiślak: Zolech - Pięta, Kazubski, Krzysztoszek, Łukaszuk (68` Kamola), Dudkowski, Bogusz, O. Leszczyński, Nickitchuk (76` Sadurski), Koprucha, Gil (88` Murat).

Żółte kartki: Bogusz, O. Leszczyński.

Sędziował: Mikulski (Lublin).