reklama

Geworkian: Maseczkę kupiłem na wyjazd do Polski

Opublikowano:
Autor:

Geworkian: Maseczkę kupiłem na wyjazd do Polski - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNa Dynamo Brześć przychodziło nawet dziesięć tysięcy kibiców. Obecnie po niespełna tysiąc. Widać, że ludzie się trochę boją - przyznaje Władimir Geworkian, trener Podlasia Biała Podlaska. Ale życie toczy się normalnie. Białorusin przebywa obecnie w Brześciu.

Rozmawialiśmy z nim w momencie, kiedy szedł przez centrum miasta. Nie miał na sobie maseczki czy rękawiczek. 

 - Nie bałem się, nie boję i nie będę się bał. Dlaczego? Przecież to odmiana wirusa, a ten jest obecny na świecie od zawsze. Wcześniej czy później każdego dopadnie. Musimy żyć normalnie. Wszyscy słyszeli w telewizji wypowiedzi specjalistów, którzy przestrzegają, by myć ręce. A wcześniej nie trzeba było tego robić? Przecież trzeba. Jeśli ktoś źle się prowadzi, złapie bakterie i od tego też może umrzeć. Nie możemy popadać w panikę - mówi Geworkian.

 Trener Podlasia podkreśla, że w przeszłości były epidemie ospy, świnki, grypy. - Wcześniej nie było takiej paniki. Myślę, że więcej osób umarło z powodu ostatniej z chorób przed rokiem niż na koronawirusa. Musimy trzymać się w normalnej formie, będziemy żyć - dodaje.

 Mniej ludzi na meczach

Z racji zawodu jest w grupie osób największego ryzyka zakażeniem. - Od zawsze robiłem wszystko, by zdrowie dopisywało. Gdy grałem w piłkę, a następnie trenowałem zespoły, chciałem być w dobrej kondycji. Teraz? Jest koronawirus, a ja regularnie chodzę na basen i przepływam półtora kilometra, i to bez maseczki - śmieje się.

 - Czuję się dobrze i dopóki będę mógł, chcę pracować. Tylko Bóg wie, kiedy na każdego przyjdzie czas. Jeden umrze dzisiaj, inny jutro, a następny za dwadzieścia lat. Musimy chwytać dzień, cieszyć się chwilą, która trwa - dodaje.

 Geworkian ma maseczkę, ale jej nie używa. Na Białorusi nie ma obowiązku zasłaniania twarzy. - Kupiłem specjalnie z myślą, by mieć przy sobie w momencie przekroczenia granicy. Z tego co wiem, bez niej i rękawiczek mogę mieć problemy. Na Białorusi jest normalnie, spokojnie, chociaż ludzi na ulicach jest zdecydowanie mniej - twierdzi.

 Szkoleniowiec Podlasia w wolnym czasie komentuje dla telewizji spotkania ligi białoruskiej, która jako jedyna nie została zawieszona. - Ludzi na meczach jest mniej. Na Dynamo Brześć przychodziło po kilka tysięcy, nawet dziesięć. Obecnie jest niespełna tysiąc. Więcej przyszło na mecz przyjaźni z Dynamem Mińsk. Widać, że ludzie się trochę boją, ale również fani wszystkich klubów zrobili bojkot i nie przychodzą na mecze o punkty. Automatycznie jest mniej widzów - dodaje.

 Restauracje działają cały czas

Geworkian przyznaje, że nie ma problemów z kupieniem wszystkich produktów. - Wiem, że na początku w Polsce brakowało papieru toaletowego, rękawiczek czy żeli do mycia rąk. U nas tego nie dało się zauważyć. Na szybach sklepów są informacje, że można wszystkie produkty nabyć w większości lokali. Niektóre hotele czy bary są zamknięte. Dlaczego? Brześć żyje z turystyki. Teraz ruch stanął, więc nie ma sensu otwierać obiektów, by stały puste. Na ulicach jest mniej ludzi. Chodzą raczej tylko po rzeczy niezbędne do codziennego funkcjonowania, chociaż restauracje na świeżym powietrzu czy ogródki z kawą czy piwem funkcjonują normalnie - mówi.

 Trener bialczan nie ukrywa, że chciałby jak najszybciej wrócić do Polski i normalnie trenować. - Wierzę, że to nastąpi jak najwcześniej. Wiem, że od poniedziałku będzie można normalnie trenować. W najbliższym czasie ustalimy, kiedy i jak będą wyglądać przygotowania do nowego sezonu - kończy.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE