ROZMOWA Z Wojciechem Gumińskim, skrzydłowym Azotów Puławy
Mam sekundę namysłu
Jak ocenisz mecz z Zagłębiem?
- Za nami trudne spotkanie. Rywale przyjechali walczyć. Młodzi chłopcy walczyli od pierwszej do ostatniej minuty.
Dwukrotnie z rzutów karnych pomylił się Paweł Podsiadło i ty wziąłeś się za rzucanie...
- Myślę, że po raz kolejny potwierdziłem, że w tym elemencie czuję się dobrze. Rzucam je od kilkunastu lat. Z Zagłębiem wpadało, ale są takie mecze, kiedy nie idzie. To ciężki element gry w piłkę ręczną.
Przed rzutem masz miejsce, gdzie chcesz rzucić?
- Jeśli myślę sobie wcześniej, to nigdy nie wychodzi. Biorę piłkę, patrzę na bramkarza. Mam sekundę namysłu, szybka decyzja i wykonanie.
W meczu zostałeś najskuteczniejszym zawodnikiem Azotów i to w starciu ze swoim byłym klubem...
- Dokładnie. W Zagłębiu spędziłem sześć lat. Zostałem zauważony przez selekcjonera Michaela Bieglera i miałem szansę zagrać w reprezentacji Polski. Przed spotkaniem była nutka wspomnienia, chociaż w tym klubie grałem jedynie z Michałem Stankiewiczem.
We środę zagracie w Tarnowie...
- Graliśmy z Grupą Azoty przed sezonem. Wówczas było widać dużą różnicę pomiędzy ekipami. Tarnowianie z każdym meczem łapią pewność i trudno spodziewać się, że zwyciężymy aż taką ilością goli.
A w sobotę zmierzycie z Chrobrym...
- Głogowianie przegrali po rzutach karnych właśnie z Grupą Azoty Tarnów. Będą chcieli się odbić przed własną publicznością. Nie będzie łatwo.