ROZMOWA Z Cezariuszem Kęsikiem, zawodnikiem MMA pochodzącym z Chrząchowa
Muszę wyjść i wygrać. To wszystko
Za kilka dni walka w Zagrzebiu. Jak wyglądały przygotowania?
- Przede mną łapanie świeżości. Robię wagę. Przygotowywałem się w moim klubie - Cross Fight Radom pod okiem Leszka Kulika. Na szczęście nie miałem żadnych urazów. Zdarzało się, że bolały żebra. Mogłem skupić się tylko i wyłącznie na treningach. W pracy miałem pięciotygodniowy urlop. Wstawałem, jadłem, trenowałem i spałem.
Masz plan na Ilicia?
- Jak już kiedyś wspominałem, znam doskonale każdego przeciwnika w swojej kategorii wagowej. Walka z Damianem Janikowskim bardzo dużo pokazała. Wiem, jakie są jego mocne i słabe strony. Mamy taktykę. Muszę ją wykonać, by podnieść ręce w geście triumfu.
Ilic udowodnił, że znakomicie potrafi kopać...
- Zaskoczył w trzeciej rundzie. W dwóch pierwszych został zdominowany. Muszę mieć ręce wysoko. Serb jest do pokonania.
Jak będzie wyglądała twoja podróż do Zagrzebia?
- Gala jest w sobotę. Lecimy z Warszawy we czwartek o siódmej rano. Zostaniemy gdzieś zakwaterowani. To będzie czas "docinania" wagi. W piątek mam ważenie. Później będę miał czas na regenerację, nawodnienie i sen.
Będziesz się mierzył w kategorii do 84 kg. Ile ważysz na tydzień przed wejściem do "klatki"?
- Ważyłem się w sobotę rano i wskazywała 90 kg. Jeszcze niedawno miałem o cztery kilogramy więcej. Nigdy z tym nie miałem problemu, więc teraz też się wszystko ułoży.
Przed tobą pierwsza walka poza krajem. To będzie siedziało w głowie?
- Nie wiem jak to na mnie wpłynie, ale spokojnie. Nie biorę do siebie, że będę bił się w Chorwacji. Liczy się przeciwnik, rękawice. Muszę wyjść i wygrać. To wszystko.
A jeśli się nie uda?
- Musi się udać. Liczę się z tym, że kiedyś przyjdzie czas, kiedyś przegram. Jestem dobrze przygotowany i jeśli nie popełnię jakiegoś głupiego błędu, powinno być dobrze. Liczę, że będę wracał do kraju z dziesiątą wygraną w karierze.
Według bukmacherów jesteś faworytem. Warto pójść i postawić "stówkę" na Kęsika?
- Ja będę stawiał na siebie. Zachęcam i zapraszam (śmiech - przyp. red.). Warto zaryzykować parę złotych. Postaram się, by moi kibice byli szczęśliwi, patrząc na konto.
Czy ktoś z bliskich pojawi się w Zagrzebiu?
- Jadą dwa busy i cztery samochody osobowe. W sumie będzie ponad 30 osób. Wśród nich będzie siostra Monika z mężem, mama Jola. Tata Andrzej zostaje na gospodarstwie. Ktoś musi tego pilnować. Będą moi znajomi z Chrząchowa i okolic.