ROZMOWA Z Rafałem Kiczukiem, obrońcą Wisły Puławy
Mojej Urszuli i Wojciechowi
Jak podsumujesz spotkanie?
- Chyba każdy się zgodzi z tym, że byliśmy lepszym zespołem i wygraliśmy zasłużenie. W pierwszej połowie brakowało nam chłodnej głowy w ostatnie strefie przed bramką. Na szczęście po przerwie udało się strzelić dwie bramki i wreszcie mogliśmy się cieszyć z wygranej.
Czyżby triumf z Podlasiem miał być przełamaniem?
- Każdy by tego chciał. Zwycięstwo nas podbuduje, ale chłodna głowa i ciężka praca powinna pozwolić nam pojechać do Sandomierza po kolejne punkty. Niestety, ale nie będę mógł pomóc drużynie, gdyż dostałem czwartą żółtą kartkę. Jestem dobrej myśli i drużyna zrobi wszystko, by triumfować.
Od kilku dni szkoleniowcem Wisły jest Mariusz Pawlak...
- Zrobił na nas pozytywne wrażenie. Na samym początku przedstawił swoją wizję gry i funkcjonowania tej drużyny. Widać po dzisiejszym meczu, że dobrze funkcjonowaliśmy. Ale to dopiero początek. Mam nadzieję, że to dopiero początek. Liczę, że od teraz co mecz będziemy cieszyli się zdobycia trzech punktów i pójdziemy w górę tabeli, gdzie jest nasze miejsce. Jak powiedziałem, tylko spokojnie, krok po kroczku i będzie dobrze. Jestem dobrej myśli.
Zdobyłeś pierwszego gola w barwach Wisły. Komu go dedykujesz?
- Moim rodzicom: Urszuli i Wojciechowi. Mieszkają w Sokółce. Są ze mną na dobre i złe.