"Łaki" pochodzi z Puław. Przygodę z piłką zaczynał w Wiśle, skąd jako 13-latek wyjechał do Warszawy. Przez kilka sezonów reprezentował barwy Legii. Grał w trzecioligowych rezerwach "Wojskowych" oraz znajdował się w szerokiej kadrze ekipy ze stolicy. W ostatnich dniach związał się 2,5-letnia umową z "Miedziowymi".
W inauguracyjnym spotkaniu rundy wiosennej pojawił się na boisku w 82. minucie. Zagłębie przegrało 0:2 z Wisłą Płock. Puławianin wystąpił w koszulce z numerem 99. Na placu boju przebywał nieco ponad 10 minut. W tym czasie raz oddał strzał na bramkę, wygrał dwa pojedynki oraz zanotował jeden udany drybling.
ROZMOWA Z Łukaszem Łakomym, puławianinem reprezentującym barwy Zagłębia Lubin
Nie pomyślałem i w emocjach koszulkę wrzuciłem do prania
Jak smakuje boisko w Ekstraklasie?
- Bardzo dobrze. O wiele lepiej niż murawa w trzeciej lidze. Do tej pory mogłem grać tylko na takim poziomie. Przeniosłem się do Zagłębia, by mieć większe szanse na gry w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju. Cieszę się, że udało mi się spełnić jedno z dziecięcych marzeń. Mam za sobą minuty spędzone na boisku w Ekstraklasie.
Z tego co wiem, po raz drugi zagrałeś na stadionie Zagłębia...
- Dokładnie. Dziesięć lat temu zostałem dołączony do drużyny Hetmana Zamość i walczyłem w finale ogólnopolskim turnieju Tymbarku. Trener zamościan chciał mnie w swoich szeregach. Regulamin pozwalał na dokoptowanie kilku graczy z województwa. Historia zatoczyła koło. Wówczas jako dzieciak po raz pierwszy zagrałem na dużym stadionie.
W piątek debiut nie był w pełni udany...
- Niestety, ale przegraliśmy. Nasze plany pokrzyżowała czerwona kartka, którą otrzymał kolega na samym początku spotkania. Do tego momentu byliśmy zespołem lepszym. Myślę, że w pełnym składzie skończyłoby się naszym zwycięstwem. Zapominamy o przegranej. W piątek czeka nas kolejna walka o punkty. Zmierzymy się w Poznaniu z Lechem.
Spodziewałeś się debiutu?
- Miałem to z tyłu głowy. Nie sądziłem, że tak szybko dostanę szansę. W Zagłębiu jestem od kilkunastu dni. Cieszę się, że trener zaufał mi i dał szansę gry.
Kiedy dowiedziałeś się, że wejdziesz na boisku?
- Zbiegłem z rozgrzewki i trener zapytał się, czy jestem gotowy. Przebrałem się, poszedłem na środek boiska. Przybiłem "piątki" ze szkoleniowcami i ruszyłem do boju.
Były nerwy?
- Motylki w brzuchu. Ciśnienie zeszło w momencie kiedy po raz pierwszy dotknąłem piłkę. Poczułem się bardzo dobrze, jakbym grał tam od zawsze.
Trafiłeś do Lubina, czyli na drugi koniec Polski. Odnalazłeś się w nowym miejscu?
- Po części tak. Dostałem mieszkanie na ulicy Bema, niedaleko stadionu. Jako dziecko szybko wyfrunąłem z rodzinnego gniazda. Odnalazłem się w Warszawie, więc teraz nie będzie żadnego problemu. Lubin to miasto podobne do moich Puław.
Jakie cele stawiasz przed sobą w najbliższej przyszłości?
- Chcę łapać kolejne minuty w Ekstraklasie. Na każdym treningu będę chciał udowodnić swoją przydatność do zespołu. Chcę szukać swoich szans.
Za Tobą pierwszy w życiu obóz poza naszym krajem...
- Fajna sprawa. Za oknem śnieg i mróz, a my przez kilka dni przygotowywaliśmy się do sezonu w słonecznej Turcji. Fajna pogoda, piękny hotel. Mieliśmy znakomite warunki. Można było się dotlenić. Sama przyjemność.
Najbliżsi zasiedli przed telewizorami w piątkowy wieczór?
- Oczywiście. Dostałem bardzo wiele wiadomości od rodziny, znajomych, przyjaciół. Spełniłem swoje i najbliższych marzenia.
Zostawiłeś sobie koszulkę z debiutu w Ekstraklasie?
- Nie pomyślałem o tym i w emocjach wrzuciłem ją do prania. Mam nadzieję, że po piątkowej wygranej z Lechem zabiorę trykot do domu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.