ROZMOWA Z Przemysławem Skałeckim, pomocnikiem Wisły Puławy
Liczę na regularne granie
Nowym zawodnikiem Wisły został Przemysław Skałecki. Puławianie wypożyczyli 18-latka z Górnika Łęczna. W tym sezonie wystąpił w czterech meczach (78 minut) w drugoligowych rozgrywkach oraz zaliczył jedną połowę w Pucharze Polski. Łęcznianie ulegli 0:1 KP Starogardowi Gdańskiemu.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z Górnikiem?
- Pochodzę z Lublina i będąc dzieckiem miałem krótki epizod w Motorze, któremu kibicuję do dzisiaj. W 2008 roku wraz z rodzicami musieliśmy się przeprowadzić poza miasto wojewódzkie i stamtąd miałem bliżej do Łęcznej. Zacząłem grać w Górniku i tak już zostało, nawet po powrocie do rodzinnego Lublina.
No i doczekałeś się debiutu w seniorach...
- Dokładnie. Zagrałem kilkadziesiąt minut. Fajna sprawa powalczyć na drugoligowych boiskach. Będę pracował i dążył do tego, by zacząć regularnie grać w wyższej klasie rozgrywkowej.
Spodziewałeś się, że zimą zmienisz klub?
- Taki pomysł zrodził się już w letnim okienku transferowym, jednak trener Rafał Wójcik nie wyraził na to zgody. W tym dostałem już zielone światło i od razy agent szukał mi klubu.
Kiedy pojawiły się pierwszy sygnały z Puław?
- W listopadzie trener Marcin Popławski zadzwonił do mnie z pytaniem, czy nie chciałbym przyjść do Wisły.
Dlaczego zdecydowałeś się na taki ruch?
- Klub z Puław był najbardziej konkretny. Przed przyjściem słyszałem, że jak na trzecią ligę, warunki są bardzo dobre. Czuć tutaj profesjonalizm. Baza treningowa, boisko ze sztuczną jak i naturalną nawierzchnią, budynek klubowy wraz z siłownią. Czego chcieć więcej.
O co powalczycie wiosną?
- Zawsze gram o najwyższe cele. Fajnie byłoby być częścią drużyny, która wywalczy awans do drugiej ligi.
Jak zostałeś przyjęty w zespole?
- Zawodnicy przyjęli mi ciepło, za im bardzo dziękuję. Miałem nieco łatwiej, bo znałem już kilku piłkarzy. Do tego jestem typem człowieka, który nie ma problemu z nawiązywaniem nowych znajomości. Reasumując, w szatni panuje bardzo dobra atmosfera, co jest bardzo ważnym elementem każdej drużyny.
Jakie cele stawiasz przed sobą przed rundą wiosenną?
- Na pierwszym miejscu jest drużyna. Będę chciał jej dać jak najwięcej, ale nie ukrywam, że przyszedłem do Wisły, by grać regularnie. Chciałbym, by to się spełniło.
Jak wyglądają dojazdy na treningi?
- Spotykamy się na ul. Turystycznej w Lublinie. Jeździmy we trzech: ja, Michał Zuber i Krzysiek Kurek. "Zubi" jest kierowcą.
Jeśli złapałbyś złotą rybkę, a ona pozwoliłaby Ci podpisać kontakt w obojętnie jakim klubie. Jaki byś wybrał?
- Z Arsenalem Londyn. Lubię ten klub, stadion i miasto. W Polsce wybrałbym Śląsk Wrocław.
Nie ma co ukrywać, że jesteś kibicem Motoru Lublin?
- Dokładnie. Mam na koncie cztery wyjazdy, a podczas meczów u siebie zasiadam wśród grupy najzagorzalszych kibiców.