ROZMOWA Z Jackiem Magnuszewskim, trenerem Wisły Puławy
Mam pozytywny ból głowy
Jest Pan spokojny przed pierwszym meczem o punkty?
- Wygraliśmy różnicą trzech goli. Mecz pokazał, że jesteśmy dobrze przygotowani motorycznie. Nie mogę narzekać również na poziom moich podopiecznych pod względem techniczno-taktycznym. Wszystkie elementy, które ćwiczymy na treningach dobrze funkcjonowały. Nie ma do czego się przyczepić.
Ale dwóch zawodników nie dokończyło zawodów...
- Martwi kontuzja Mateusza Pielacha. Musiał zejść. Kostka mocno mu spuchła. Niestety, ale potwierdziło się najgorsze. Włodek Puton otrzymał z głowy w twarz. Warga i łuk brwiowy są mocno obite, ale to raczej nie przeszkodzi mu w wznowieniu zajęć z resztą drużyny.
Kiedy z zespołem będzie ćwiczył Szymon Stanisławski?
- W poprzednim tygodniu trenował indywidualnie, a teraz pojawi się z resztą chłopców na codziennych zajęciach.
A w sobotę inauguracja...
- Podejmiemy Jutrzenkę Giebułtów. To beniaminek rozgrywek. W poprzednich rozgrywkach wygrali swoją ligę, a w dodatku okazali się dwukrotnie lepsi od Unii Tarnów. W dodatku nie stracili gola. Przeciwnicy piszą piękną historię klubową. Jeszcze w 2006 roku grali w Klasie C. Obecnie są na czwartym poziomie rozgrywkowym.
Ma Pan już rozpracowaną ekipę Jutrzenki?
- Do tej pory skupialiśmy się na sobie, a nie na przeciwnikach. Teraz będzie czas, żeby popatrzeć w stronę rywali.
Ilu zawodników może czuć się "pewniakami" na meczu?
- Mam pewien zarys w głowie. Na kilku pozycjach rywalizacja będzie trwała do samego końca. Cieszę się, że mam pozytywny ból głowy.
O co zagra Wisła?
- Nie chcę składać żadnych deklaracji. Mądrzejsi będziemy po kilku kolejkach. Pamiętajmy, że wszyscy mają mocny start, bo w sierpniu rozegramy sześć serii gier. Planować można, ale weryfikacja wszystkiego odbywa się na murawie.
Ma Pan lepszą jakościowo drużynę niż w poprzednim sezonie?
- Zobaczymy. Na ten moment trudno powiedzieć. Jeśli chodzi o trening, to wyglądamy lepiej.
Warto zaapelować do kibiców...
- Dokładnie. Aż miło było popatrzeć i posłuchać dopingu z trybun podczas ostatnich bojów o punkty. Mam nadzieję, że grupa kibiców od pierwszej serii będzie nas wspierać głośnym dopingiem. To niesie. Wiadomo, że zawsze znajdzie się grupa malkontentów, którym nic się nie podoba. Patrzymy na tych, którzy mają Wisłę w sercu. Krytyka jest potrzebna, ale gdy idzie w parze z faktami.