ROZMOWA Z Rafałem Gizińskim, pomocnikiem Powiślaka Końskowola
Nie mogłem zawieść bliskich
Runda jesienna zakończyła się dla ciebie już pod koniec września...
- Dokładnie. Kilka dni przed meczem z Ruchem Ryki doznałem rzadkiego urazu piłkarskiego. Miałem problemy z okiem. Przeszedłem operację oka. Nie chciałbym do tego wracać. Na szczęście przeszedłem zabieg, który się udał.
Z tego, co wiem, może na tym się nie skończyć?
- Mogę mieć drugą operację, ale decyzja jeszcze nie została podjęta.
Były chwile zwątpienia?
- Takie momenty mogą być, gdy nie ma wokół bliskich. Ja ich miałem. Nie mogłem się poddać. Do takich rzeczy trzeba mieć silną psychikę.
Kogo?
- Narzeczoną Karolinę, mamę Beatę, tatę Tomasza, braci: Dominika i Czarka, babcię Mariannę, przyjaciół i znajomych. Chciałbym wszystkim podziękować za wsparcie. Nawet moim pseudokibicom. To daje dodatkowego kopa.
Wróciłeś do treningów...
- No właśnie. Słowa lekarza, który mówił mi, że mogę ćwiczyć z zespołem to coś wspaniałego. Muszę cały czas uważać.
O co powalczy Powiślak w rundzie wiosennej?
- Chcemy zająć drugie miejsce i po ostatniej kolejce cieszyć się z wicemistrzostwa. Nie oszukujmy się, Hetman zbudował sobie dużą przewagę i w tym momencie jest w innej lidze niż pozostali pod względem kadry i finansów.