ROZMOWA Z Wiktorią Oko, podwójną medalistką XXV Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży
To zasługa Sławomira Murata
Dwukrotnie wchodziłaś na podium...
- Niby fajnie, ale nie jestem w pełni zadowolona ze swojego występu. Oczekiwałam od siebie dużo więcej. Niestety, ale taki jest sport. Piękny, bo nieprzewidywalny.
W biegu na 400 m przez płotki zdobyłaś srebro...
- Eliminacje pobiegłam luźno. Dzień później w finale liczyło się wszystko. Walczyłyśmy o medale. Nawet jeden najmniejszy błąd oznaczał bardzo wiele. Otarłam się o złoto. Bardzo dobrze pobiegłam 370 m. Prowadziłam do ostatniego płotka, lecz finisz należał do mojej koleżanki Ali z Gorzowa Wielkopolskiego. Jest ogromny niedosyt, bo złoto miałam w zasięgu, gdyby nie błąd w samej końcówce.
Srebro to też fajna sprawa?
- Niby tak. Pobiłam rekord życiowy. Cieszę się, że dałam radę. Stawiłam czoła nowemu wyzwaniu i dałam z siebie sto procent. 400 m przez płotki to moja ukochana konkurencja.
Ostatniego dnia mistrzostw pobiegłaś na cztery razy krótszym dystansie...
- Przyjechałam do Poznania z czwartym czasem, a skończyłam z brązowym medalem. To było niemałe zaskoczenie. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Można powiedzieć, że miałam trochę szczęścia. Wynik, który uzyskałam w finale, dał mi do myślenia. To był bardzo dobry czas. Jestem pierwszy rok juniorką młodszą i taki rezultat jak najbardziej mnie zadowala.
Mówiłaś, że nie jesteś w pełni zadowolona...
- Zawsze będę wymagać od siebie więcej. Z drugiej strony mam dwa medale Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, rekordy życiowe oraz cenne doświadczenia. Co fajne, za rok również wystartuję, gdyż teraz byłam o rok młodsza od większości przeciwniczek.
Sławomir Murat...
- Bardzo dziękuję mojemu trenerowi za przyszykowanie mnie do tej imprezy sportowej. Gdyby nie on, nie stanęłabym na podium. Jego wkład pracy w mój rozwój jest ogromny. Dziękuje mu za poświęcony czas.
Komu dedykujesz krążki?
- Właśnie jemu oraz rodzicom: mamie Ewie i tacie Tomkowi. Od nich otrzymuję duże wsparcie. Są moimi największymi kibicami.