reklama
reklama

Piłkarski Motor. "Mamy trzon drużyny". Rozmowa ze Stanisławem Szpyrką, nowym trenerem 2-ligowego Motoru

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Piłkarski Motor. "Mamy trzon drużyny". Rozmowa ze Stanisławem Szpyrką, nowym trenerem 2-ligowego Motoru - Zdjęcie główne

Stanisław Szpyrka, nowy trener Motoru

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Rozmawiamy, po raz kolejny, na dziewięć dni (8 lipca – red.) przed pierwszym meczem Motoru Lublin w nowym sezonie piłkarskiej drugiej ligi. Drużyna jest po krótkim zgrupowaniu i zmianach kadrowych.
reklama

Artur Toruń (Lublin24): Jest Pan zadowolony z warunków treningowych i jakości sportowej prezentowanej przez zawodników?

- Na razie wszystko przebiega bez zakłóceń. Jestem zadowolony z warunków do prowadzenia zajęć. Organizacyjnie klub stanął na wysokości zadania. Sportowo także nie mam powodów do narzekania. Udało się zbudować trzon drużyny, złożony z doświadczonych graczy, a teraz jesteśmy na etapie uzupełniania składu, testowania kolejnych piłkarzy, głównie młodzieżowców. Dotychczas sprawdziliśmy około piętnastu piłkarzy z młodszych roczników.

W lubelskiej szkółce, akademii, brakuje młodych talentów?

- Jestem przekonany, że w Lublinie i regionie jest wielu zdolnych piłkarzy. Przyglądamy się, sprawdzamy, szukamy najlepszych. Mamy żelazną zasadę: jeżeli sięgniemy po młodzieżowca z zewnątrz, to tylko wtedy, jeżeli będzie przewyższał umiejętnościami naszego wychowanka. Generalnie chcielibyśmy, aby w kadrze pierwszego zespołu było sześciu młodzieżowców, nie licząc bramkarza.

Jeżeli mowa o golkiperze, czy na tę pozycję jest już konkretna kandydatura?

- Wciąż testujemy. Przyglądamy się pięciu młodzieżowcom na pozycję bramkarza. Decyzji jeszcze nie ma, ale na pewno w tym temacie będziemy liczyli się z opinią pełnomocnika zarządu Arkadiusza Onyszki.

Jest Pan młodym, trzydziestoletnim szkoleniowcem. W jaki sposób trafił Pan do Motoru?

- Otrzymałem telefon od Arkadiusza Onyszki z informacją, że jestem w kręgu osób, branych pod uwagę do objęcia funkcji trenera Motoru Lublin. Oczywiście wyraziłem chęć przeprowadzenia rozmowy z pełnomocnikiem zarządu i właścicielem klubu panem Zbigniewem Jakubasem. W tym samym dniu spotkaliśmy się w Warszawie. Przedstawiłem swoją filozofię pracy, wizję budowania drużyny, jaki mam pomysł na zespół i praktycznie niedługo po tym spotkaniu padła propozycja pracy w Motorze, którą bez zastanowienia przyjąłem i już na drugi dzień dołączyłem do lubelskiej ekipy.

Co sprawiło, że znalazł się Pan w gronie trenerów, którymi zainteresował się właściciel Motoru, czym zwrócił pan uwagę obecnego pracodawcy?

- Myślę, że przede wszystkim moją pracą i ostatnimi meczami w KKS Kalisz. To mogło mieć wpływ na pozytywną ocenę menedżerów, zawodników, władz KKS. W końcówce sezonu przejąłem zespół po trenerze Bogdanie Zającu w dość trudnej sytuacji, ponieważ klub był bliski spadku. Musieliśmy w trzech meczach odmienić nasze losy. Podeszliśmy do problemu z pełną powagą. Zmieniliśmy system gry, odbudowaliśmy drużynę, potrafiliśmy dominować w spotkaniach i utrzymaliśmy się na poziomie drugiej ligi. To na pewno miało wpływ na moje najbliższe losy. Dziś jestem w Motorze, który jest dużo większym klubem niż KKS Kalisz.

Tylko nie ma to przełożenia na wyniki...

- Taka jest piłka. Jesteśmy jednak w stanie tak zarządzać drużyną, aby zminimalizować wpływ czynników zewnętrznych. Musimy się skupić na naszej pracy i jestem przekonany, że uzyskamy dobre efekty.

Podpisał Pan roczną umowę z możliwością jej przedłużenia. Czy jest konkretny cel na ten sezon?

- W Lublinie nie trzeba głośno mówić o celach, ponieważ każdy je zna. Wiem, czego oczekują kibice i wiadomo, że w takim klubie myśli się przede wszystkim o awansie. Ale dziś najważniejsze jest dobre przygotowanie do sezonu, pierwszy mecz, generalnie dobry początek rozgrywek. Nie chcemy pompować balonika, bo łatwo go przekłuć. Chciałbym, aby sympatycy klubu zobaczyli, że potrafimy grać w piłkę, że drużyna ma swoje DNA. Mimo młodego wieku, wiem, że wyniki są ważne i z nich będę rozliczany. Czy będą palny długofalowe? Trudno powiedzieć. Ja skupiam się na bieżących sprawach.

Jednak dobrze byłoby zbudować zespół mający kadrową stabilizację, przyszłość. Dotychczas w drużynie dochodziło do licznych zmian, w efekcie każdy sezon oznaczał pracę od początku...

- Zmiany kadrowe idą w takim kierunku, aby zespół miał przyszłość. Zawodnicy, którzy nas wzmocnili w zasadzie są jeszcze młodzi, ale już ze sporym doświadczeniem. Dotyczy to także młodzieżowców. Już zakontraktowani mają za sobą grę na szczeblu centralnym, tak jest w przypadku Chomicza. Chciałbym, aby młodzież, która nas zasili, występowała u nas dłużej niż pół sezonu lub sezon. Zależy nam na piłkarzach, którzy decydując się na grę w Motorze, mogliby sprowadzić do Lublina swoje dziewczyny, swoją rodzinę. Pragnęliby związać się z Lublinem na dłużej. Budując skład zwracamy uwagę również na te czynniki, które istotnie wpływają na atmosferę w zespole, są równie ważne jak elementy czysto piłkarskie. Tworząc skład musimy mieć na uwadze najbliższy sezon. Szkolenie i wprowadzanie coraz większej liczby rodzimych graczy to kolejny etap tworzenia silnego zespołu.

Powie Pan więcej o sobie? Studia? Pierwsze kroki trenerskie?

- Nie przepadam za rozmową na swój temat. Wolę dyskutować o pracy. Ale skoro pan pyta... Ukończyłem Akademię Wychowania Fizycznego w Krakowie. Później były studia podyplomowe – w Katowicach z przygotowania motorycznego. Uprawnienia menedżera piłkarskiego zdobyłem we Wrocławiu. W 2007 roku zacząłem pracę z różnymi grupami młodzieżowymi. Sam jako młody człowiek grałem w Kolejarzu Stróże.

Wracając do zbliżającej się inauguracji sezonu. Kto może jeszcze zasilić kadrę Motoru?

- Wciąż blisko pozyskania jest Ezana Kahsay z Chełmianki. Rozmawiamy też z Mateuszem Majewskim. Tak jak powiedziałem na początku, mamy kręgosłup zespołu, ale nie wykluczam, że tuż przed startem rywalizacji dołączą kolejni zawodnicy. Nie wykluczamy uzupełnień nawet po rozpoczęciu sezonu.

Zapowiadał Pan, że drużyna będzie nastawiona ofensywnie. Ilu napastników jest w kadrze?

- Planujemy minimum czterech. Do Żebrakowskiego i Szuty mogą dołączyć wspomniani Kahsay oraz Majewski.

Ofensywne ustawienie to 4-3-3?

- Nie będziemy przywiązywali się do jednego ustawienia. Decyzje zapadną po przedmeczowych analizach, po obserwacji rywala. Będą spotkania, kiedy zagramy z jednym nominalnym napastnikiem, ale zapewne będą i takie mecze, kiedy skorzystamy z trzech napastników. Podobnie jest z defensywą. Będą spotkania, kiedy zagramy na trzech obrońców i takie, kiedy wystawimy czterech defensorów.

Pierwszy mecz gracie w Krakowie z Garbarnią (17 lipca – red.). Pan dobrze zna małopolski futbol...

- Garbarnia to drużyna z potencjałem, chcąca grać w piłkę, stwarzająca sporo sytuacji do zdobycia gola. Ale z zespołu odeszło kilku kluczowych zawodników i ich styl może się zmienić. Otwarcie sezonu ma dla wszystkich duże znaczenie. My chcemy liczyć się w walce o awans, dlatego musimy być maksymalnie skoncentrowani.

Po ostatnim sezonie z Motoru ubyło kilkunastu zawodników, którego żal Panu najbardziej?

- Wszystkich. Powody rozstań były różne, od sportowych do pozasportowych. Wszystkim życzę jak najlepiej, z wieloma zawodnikami na pewno spotkamy się podczas rywalizacji na boisku.

Dziękuję za rozmowę.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu lublin24.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama