ROZMOWA Z Pawłem Podsiadło, rozgrywającym Azotów Puławy
Budujemy "Twierdzę Puławy"
W minionym tygodniu Polska rozgrywała turniej w Argentynie, a Ty...
- Takie życie sportowca. Leczę kontuzję, której doznałem w pierwszym meczu drugiej rundy Pucharu EHF.
Koło nosa przeszła Ci wyprawa na drugą półkulę...
- Chciałem polecieć, by reprezentować nasze barwy. Gra w reprezentacji to wielki zaszczyt. Poza tym nie byłem nigdy w Argentynie. Miałem nadzieję, że pomogę kadrze i chociaż przez chwilę zobaczę kraj, gdzie urodził się Lionel Messi.
Masz trochę żalu do losu?
- Nic nie poradzę. Rywal złapał mnie za ramię i ściągnął do ziemi. Z impetem uderzyłem barkiem o parkiet.
Wydawało się, że nic poważnego się nie stało. To była akcja, którą można oglądać w każdym spotkaniu po kilkanaście razy...
- Z boku tak mogło wyglądać, ale podczas upadku wiedziałem, że nie jest dobrze. Dograłem mecz w obronie, ale do ataku już nie wychodziłem. Udałem się na badania. Diagnoza była jasna. Doznałem urazu zrostu obojczykowo-barkowego oraz więzozrostu. Pierwsze rokowania to przerwa od czterech do sześciu tygodni.
Czyli w tym momencie już końcówka leczenia?
- Dokładnie. Przy takim urazie potrzebny jest czas, by kontuzja się wygoiła. Zacząłem lekkie ćwiczenia. Być może będę gotowy do gry z Górnikiem w Zabrzu.
Ale wcześniej, bo w niedzielę spotkacie się z Pogonią Szczecin...
- Gramy u siebie i jak mówiłem wcześniej, będziemy chcieli podtrzymać passę spotkań bez przegranej na własnym parkiecie. Cały czas budujemy "Twierdzę Puławy".
Jednak Ty będziesz oglądał kolegów z wysokości trybun...
- Niestety. Dwa razy mocniej przeżywa się mecze jako kibic. Nie jest się w stanie nic zrobić. Za mną trudny czas, bo po kontuzji dostałem zalecenie, by nic nie robić. Dwa tygodnie siedziałem i miałem odpoczywać. Teraz już mogę wykonywać ruchy ręką. Pomału wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku.
To pierwszy taki urazy w Twoim życiu?
- Dokładnie taki, to pierwszy raz, ale już wypadałem z gry z powodu kontuzji barku czy kolana na dłuższy czas. Było to dawno, bo bodaj siedem lat temu. Ostatnie dwa sezony w Azotach czy wcześniej we Francji grałem "od dechy do dechy".
O przepustkę do fazy grupowej Pucharu EHF zmierzycie się z Gwardią Opole. Sądziłeś, że możecie trafić akurat na ten zespół?
- To jest losowanie i wszystko może się zdarzyć, ale powiem szczerze, że nie wierzyłem, iż możemy zagrać dwumecz z klubem z naszego kraju. Z jednej strony to dobre rozwiązanie. Nie będziemy musieli nigdzie latać, wyjeżdżać z domów na kilka dni. Co najważniejsze, trafiliśmy na ekipę w naszym zasięgu. Mam nadzieję, że zagramy dobre mecze, a przede wszystkim wywalczymy przepustkę do Europy.