W Garbowie gracze z Końskowoli bardzo szybko objęli prowadzenie. Po kontrze piłkę otrzymał Łukasz Giza i strzałem od słupka pokonał Krzysztofa Stężałę. Była to wyjątkowa chwila dla "Gizmena", gdyż wrócił do treningów po blisko rocznej przerwie spowodowanej kontuzją. Dodatkowo zdobył gola przeciwko zespołowi, w którym w przeszłości występował.
W 32 minucie było 2:0. Faulowany w polu karnym był Adam Aina, zaś Michał Chwiszczuk uderzeniem w "okienko" nie dał szans bramkarzowi Orląt.
"Mogli" świadomie podszedł do "wapna". Chciałem, by się przełamał. W lidze dwukrotnie nie wykorzystał idealnej okazji do zdobycia bramki. Teraz się udało
- mówi szkoleniowiec.
Po zmianie stron przewagę osiągnęli rywale, lecz nie potrafili pokonać Bickiego. Prym wiódł Michał Szpak, który czterokrotnie stawał przez szansę.
Wymieniliśmy całą drużynę, a w dodatku graliśmy bez Mateusza Antoniaka i kontuzjowanego Adama Mroza. Linia defensywy była eksperymentalna, ale dała radę
- dodaje Makarewicz.