ROZMOWA Z Krystianem Putonem, pomocnikiem Wisły Puławy
Rodzina amuletem
Jak podsumujesz spotkanie?
- To były wymęczone trzy punkty. Za nami ciężki mecz, w którym bardzo długo graliśmy w defensywie. Nie umieliśmy utrzymać się przy piłce.
To trochę niepokojące...
- Z jednej strony takie były założenia, żeby zejść niżej, skontrować ich i wypunktować, ale tego nie udało się zrobić. Do końca musieliśmy drżeć o dobry wynik.
Początek był zupełnie inny...
- Do 25. minuty kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń, często uruchamiając nasze boczne strefy. Pojawiło się kilka dośrodkowań. Powinniśmy tak grać, a oddaliśmy inicjatywę przeciwnikom.
Zwycięzców się nie sądzi...
- Wiedzieliśmy, że początek będzie ciężki. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będziemy musieli wyjść na boisko i wymęczyć trzy punkty.
Przed wami Chełmianka...
- Nie możemy zlekceważyć przeciwnika, który miał swoje problemy w tym okresie zimowym. Wbrew pozorom, mecze z takimi zespołami są trudne. Z pewnością nie będzie łatwo, jak większość może sobie myśleć.
Komu dedykujesz bramki?
- Całej rodzinie, która była na meczu.
Czyli kto?
- Starszy brat Dawid, rodzice, brat cioteczny oraz kolega.
Strzeliłeś gola. Może są amuletem?
- Oby. Jeśli mam strzelać i zapewniać komplet punktów, niech przyjeżdżają na każde starcie. Zapraszam.