ROZMOWA Z Michałem Skórskim, trenerem Azotów Puławy
Liczę na większą powtarzalność
Dlaczego się nie udało?
- Jedną z głównych przyczyn naszej porażki były indywidualne błędy. Tylko w pierwszej połowie popełniliśmy ich aż osiem. To nie powinno się zdarzyć. Ponadto nie wykorzystaliśmy gry w przewadze. Rywale aż dziesięć razy byli posyłani na ławkę, a my nie potrafiliśmy z tego skorzystać. Było również dużo rzeczy, z których jestem zadowolony. Mam tu na myśli grę w obronie oraz kilka akcji w ataku. Liczę, że w przyszłości powtarzalność będzie większa. Potrzebujemy jeszcze czasu, by lepiej się poznać i zgrać. Boli fakt, że popełniliśmy błędy, które nie mają prawa się zdarzyć.
Trzeba również pamiętać, z kim się mierzyliście...
- Dokładnie. Patrząc na mecz już po końcowym gwizdku, mogliśmy osiągnąć dużo lepszy wynik niż zrobiliśmy. Mamy materiał do analizy. Będziemy pracować, by pojawiła się jeszcze większa jakość. Przegraliśmy, ale ten mecz nie był najważniejszym w sezonie. W każdym boju chcemy zwyciężać, ale liga jest jeszcze bardzo długa.
Adam Morawski ma patent na Azoty. Chyba śmiało to można stwierdzić?
- "Loczek" wybronił 16 piłek. Był jednym z bohaterem spotkania. Nasz bramkarz odbił 11 piłek. Popełniliśmy zdecydowanie więcej błędów, co w przypadku zespołu z Płocka jest niewybaczalne. Oni po prostu to umieli wykorzystać.
Debiut w Azotach przypadł w Pana rodzinnym mieście. Na trybunach byli bliscy?
- Oczywiście. Pojawiła się rodzina, znajomi, przyjaciele.