ROZMOWA Z Szymonem Stanisławskim, napastnikiem Wisły Puławy
Po punkty do Ojca Mateusza
Masz powiązania z motorami. Brat handluje dwukołowcami, więc chyba było coś na rzeczy. Graliście z Motorem...
- Dużo bardziej wolę Motostar Radom. Zapraszam na stronę na "fejsie". Ma fajne maszyny do kupienia.
Dzisiaj zobaczyliśmy dwie Wisły. Przed przerwą grała taka, której nie chcielibyśmy oglądać...
- Oby to był tylko wypadek przy pracy. W drugiej części oraz w dogrywce mogliśmy się podobać. Przede wszystkim dobrze wyglądaliśmy w ofensywie i dość pewnie w obronie. Szkoda, że nie udało się zdobyć pucharu, ale z drugiej strony mamy czystą głowę i całe nasze siły skupimy na lidze.
Rzuty karne...
- To loteria. Kolegom nie wyszły strzały, jednak mamy nadzieję, że w meczach o punkty będziemy za każdym razem cieszyć się po strzałach z "wapna".
Dwie bramki w pierwszym oficjalnym meczu w 2019 roku to chyba powód do zadowolenia i dobra prognoza na przyszłość...
- Dokładnie. W rundzie jesiennej zdobyłem tyle bramek w meczach ligowych, co dobry stolarz ma palców u jednej dłoni (cztery - przyp. red.). Liczę na to, że w rewanżach będę trafiał częściej. W okresie przygotowawczym borykałem się z lekką kontuzją i przez to jestem jeszcze bardziej głodny gry. Wiosną będziemy walczyć, a ja chcę strzelić dużo więcej goli.
Przede wszystkim jak się nie poprawisz, to przegrasz zakład...
- Cały czas mam go z tyłu głowy. Mam strzelić więcej niż dziesięć, by nie przegrać z tobą Powerade. Szykuj pieniądze na niebieski napój dla mnie.
Jesteś pewny?
- Szykuj kasę!
Zaczniecie od Wisły Sandomierz. To rewelacja obecnej edycji Pucharu Polski...
- Z tego, co wiem, mają lepszy zespół niż jesienią. Skupimy się na sobie i liczę, że w niedzielę przywieziemy trzy punkty z miasta Ojca Mateusza.