reklama

Szyba: Z Azotami po lepsze wyniki

Opublikowano:
Autor:

Szyba: Z Azotami po lepsze wyniki - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportSzyba: Z Azotami po lepsze wyniki

ROZMOWA Z Michałem Szybą, nowym zawodnikiem Azotów Puławy
Z Azotami po lepsze wyniki

Kiedy po raz pierwszy pojawił się temat powrotu do klubu, w którym się wychowałeś?

- Po świętach Bożego Narodzenia. Dostałem propozycję od prezesa Jerzego Witaszka. Przemyśleliśmy temat z moją narzeczoną. Było więcej plusów niż minusów i zdecydowałem się na taki krok. O powrocie do Polski myślałem w momencie moich występów w Kadetten Schaffhausen. Wtedy pojawiła się oferta z Francji i postanowiłem spróbować. Lidze francuskiej raczej się nie odmawia. Jest jedną z najsilniejszych.

I jak?

- Znaleźliśmy się w zupełnie nowym otoczeniu. Narzeczona Edyta oraz synek różnie znosili pobyt we Francji. Nie było jej komfortowo, gdy wyjeżdżałem w daleką podróż na mecze. Mały Antoni dopiero co się urodził. Wtedy była zdana tylko i wyłącznie na siebie. Cały czas brakowało nam Polski. Minęło pięć lat, od kiedy wyjechałem za granicę. Od stycznia głośno rozmawialiśmy.

W Polsce będzie dużo łatwiej po prostu żyć?

- Edyta chce za pół roku wrócić do pracy. Jest z Lublina, podobnie jak ja, więc będziemy mieli do pomocy naszych rodziców. Będzie dużo łatwiej.

Język francuski?

- Nie ogarnąłem. Przychodziła do domu nauczycielka, ale nie udało się.

Długo trwały rozmowy z prezesem?

- Szybko doszliśmy do porozumienia.

Wcześniej były sygnały od Witaszka?

- Nie. Śledziłem poczynania Azotów i na mojej pozycji byli dobrzy zawodnicy. W ostatnim czasie grał Marko Panić, który wypromował się na tyle, że przenosi się do Mieszkowa Brześć oraz Witalij Titow. Wtedy lewe ręce nie były potrzebne w Puławach. Obaj odchodzą, więc prezes musiał szukać zastępców. Padło na mnie. Cieszę się, że razem z Rafałem Przybylskim będę tworzyć duet na prawym rozegraniu.

No i ponownie zagrasz w Azotach...

- Wracam do miejsca, które znam. W Puławach buduje się piękna hala. Zespół jest budowany i z roku na rok był coraz silniejszy. Tegoroczny sezon nie poszedł, bo chłopcy nie wywalczyli awansu do półfinałów, ale spokojnie. Będziemy mieli czas, by wrócić do czołówki i budować jeszcze lepsze Azoty. Sportowo awansowałem, bo mój obecny klub Cesson Rennes to niższa półka.

Mogłeś zostać we Francji, patrząc na aspekt sportowy?

- Pierwsze pół roku miałem bardzo dobre. Zaowocowało to powołaniem od selekcjonera. Niestety nie mogłem się pojawić na zajęciach u Piotra Przybeckiego, gdyż w ostatnim meczu doznałem skręcenia kolana. Kontuzja mi dokuczała. W międzyczasie pojawił się temat odejścia. Straciłem miejsce w podstawowym składzie. Z niewolnika nie ma pracownika i to normalne, że nie dostawałem szans na grę w dużym wymiarze. Trener zaczął ogrywać zawodnika na moje miejsce oraz zakupili kolejnego gracza. Może i na rękę było to, że chcę odejść. Finansowo miałem niezły kontrakt na przyszły sezon, ale wybrałem względy rodzinne.

Pięć lat temu mówiłeś prezesowi Witaszkowi "do widzenia" czy "żegnaj"?

- Zawsze starałem się być z prezesem, Marcinem Kurowskim, czy chłopakami w dobrych kontaktach. Nie było powodów, bym się obrażał w momencie odejścia. Nie paliłem za sobą mostów. Zawsze klub był w stosunku do mnie fair i ja starałem się tym samym odpłacić.

Ponownie zagrasz z Rafałem Przybylskim...

- Fajna sprawa. Z "Jarzynem" będziemy się uzupełniać. Znamy się z Rafałem od lat. Podczas wcześniejszego pobytu w Puławach mieliśmy bardzo dobry kontakt. Zapowiada się rywalizacja, ale zdrowa. Myślę i mam nadzieję, że prawa "połówka" będzie mocno obsadzona. Gdy dowiedziałem się, że on też wraca do Azotów, uśmiechnąłem się.

We Francji nie było różowo, ale ponownie zakładasz koszulkę z orzełkiem na piersi...

- Dokładnie. Byłem w kontakcie z trenerem Patrykiem Romblem. Widział moje mecze i zdecydował, że mogę przydać się reprezentacji. Fajnie było wrócić, a w dodatku graliśmy z Niemcami. Wielka hala, dużo emocji. Przypomniały mi się czasy największych sukcesów. Mam dopiero 31 lat, a nie aż. Cały czas to powtarzam.

Jeszcze niedawno byłeś niemal najmłodszym graczem reprezentacji. Teraz masz dawać jakość i doświadczenie...

- Będzie dobrze. Powrót do Polski dobrze mi zrobi. Lubię mieć spokój z tyłu głowy. Lubię rozmawiać z kolegami z drużyny. Za granicą była bariera językowa. Nie da się tego przeskoczyć.

Pojawiają się wspomnienia z Kataru?

- Minęło dużo czasu i to jest już historia, chociaż miło wraca się do tamtych chwil. Cieszę się, że udało mi się dołożyć cegiełkę do sukcesów. W pierwszych meczach siedziałem na ławce. Dopiero później zacząłem grać. Fajnie byłoby być pełnoprawnym członkiem zespołu. Życzę każdemu, by miał taki moment w życiu. Zapewne do końca przygody z piłką będę kojarzony z bramką, którą zdobyłem w meczu z Hiszpanią.

Po mistrzostwach zostałeś odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Gdzie znajduje się Srebrny Krzyż Zasługi?

- W Lublinie w domu rodziców. W specjalnym pudełku. Wszystko czeka na swój moment. Mam plan, by w przyszłości wybudować dom i wtedy wygospodaruję jedną ścianę, by pamiątki zawisły w dobrym miejscu.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE