ROZMOWA Z Jakubem Węgrzynem, czwartym zawodnikiem mistrzostw kraju
Był apetyt na srebro
Jak ocenisz start?
- W Ciechanowie zaprezentowałem się katastrofalnie. Wynik, który "udało" mi się uzyskać, jest śmieszny. 153 kg w rwaniu i 185 kg w podrzucie - takie ciężary podnosiłem "dwójkami" na treningach między innymi na zgrupowaniu kadry w Spale przed mistrzostwami świata na Fidżi.
Co się stało?
- Mogę śmiało powiedzieć, że był to jeden z najgorszych startów w karierze. Zaliczyłem tylko pierwsze podejścia. Z kolejnymi nie dałem rady się uporać. Poza słabym wynikiem w dwuboju doszło jeszcze gorsze dla sportowca - czwarte miejsce.
Ale na otarcie łez...
- Mam brąz za rwanie. Małe pocieszenie, ale jednak.
Niedawno odbyły się mistrzostwa świata na Fidżi...
- Nie były to wielkie zawody w moim wykonaniu. Nie byłem zadowolony z ósmej lokaty. Niespełna dwa tygodnie później startowałem w Ciechanowie. Wiedziałem, że podczas mistrzostw Polski będzie ciężko, ale nie myślałem, że aż tak.
Apetyty były większe...
- Dokładnie. Sądząc po ciężarach, jakie podnosiłem na treningach, była ogromna szansa na srebro. Byłem gotowy na walkę o drugi stopień podium. Radziłem sobie ze 175 kg w rwaniu i 195 kg w podrzucie. Taki jest sport. Nieprzewidywalny.
Co dalej?
- Start w Ciechanowie traktuję jako lekcję, a z trenerami: Robertem Boruckim oraz Dariuszem Butrynem wyciągniemy wnioski i od przyszłego tygodnia zaczynamy przygotowania do październikowych mistrzostw Europy do lat 20.