reklama

Witkowski: Zamiast mnie pojechał "Lewy"

Opublikowano:
Autor:

Witkowski: Zamiast mnie pojechał "Lewy" - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportTrener Powiślaka Końskowola opowiada o przeszłości i przyszłości.

ROZMOWA Z Kamilem Witkowskim, trenerem Powiślaka Końskowola

Zamiast mnie pojechał "Lewy"

 

Powołanie do reprezentacji Polski...

- Piękne chwile. Wiem, że do Cracovii, której wówczas byłem zawodnikiem przyszło zaproszenie na kadrę szkoleniową. Nie dane mi było pojechać. Na zgrupowaniu klubowym na Słowenii doznałem poważnego urazu braku, który wykluczył mnie z gry na pół roku. Szansa przeszła obok nosa. Za mnie pojechał "Lewy". Wyleczyłem się, ale skończyło się na obserwacji mojej osoby podczas meczu z GKS-em Bełchatów. Później zwolniono selekcjonera i skończył się temat reprezentacji. Żałuję, że nigdy nie dostałem szansy. Śmiem twierdzić, że mogłem jeszcze mocniej zaistnieć w piłce. Nie każdy ma tyle szczęścia.

 

Wracasz wspomnieniami do tamtych chwil?

- Minęło już wiele lat i wiadomo, że to minęło. Teraz skupiam się na pracy trenerskiej. To zaprząta moją głowę.

 

Dlaczego zdecydowałeś się na pracę w Końskowoli?

- Czwarta liga, seniorska piłka. Dostałem telefon, zgodziłem się. Miałem inne propozycje. Mogłem być asystentem, mogłem prowadzić młodzież. Zawsze ciągnęło mnie do dorosłego futbolu.

 

W Powiślaku czeka Cię trudne zadanie...

- Dokładnie. Z tego co wiem, aż siedmiu zawodników chce odejść. Będziemy musieli mocno przebudować zespół. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Wydaje mi się, że mam nosa do potencjalnych wzmocnień.

 

Przyjdzie ktoś z Motoru II, który ostatnio prowadziłeś?

- Nie wiem. Awansowaliśmy do Klasy Okręgowej. Ciężko będzie kogoś wyciągnąć. Mam sygnały od młodych chłopców, którzy chcą grać w Powiślaku. Myślę, że będzie dobrze.

 

Skończyłeś grać w piłkę w Lubartowie. Były duże nadzieje, a skończyło się na sześciu meczach i dwóch bramkach...

- To było cztery lata temu. Przeniosłem się do Lewartu. Szło mi nieźle. Wygraliśmy kilka spotkań aż wreszcie trener posadził mnie na ławce w meczu z Lublinianką Lublin, której jestem wychowankiem. Od początku wystawił Michała Zubera, który dwa mecze wcześniej dostał czerwoną kartkę jeszcze w pierwszej połowie. Nie wiem dlaczego tak postąpił. Dla mnie był to wielki cios. Nie mogłem tego przeżyć, a dodatkowo doznałem kontuzji. Nie wytrzymałem i odszedłem.

 

Co robiłeś później?

- Wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. Grałem w Polonii Nowy Jork. Miałem ciekawą pracę jako elektryk. Pomagałem również przy rusztowaniach. Muszę powiedzieć, że za wielką wodą jest inne życie. Nastawienie mentalne jest zupełnie inne niż w Polsce, chociaż w naszym kraju wszystko zmienia się na plus.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE