Strzelanie w Mielcu rozpoczął Antoni Łangowski, choć trzeba przyznać, że pierwsza połowa nie obfitowała w zbyt wielu snajperów, gdyż oba zespoły popełniały sporo błędów. W tym chaosie lepiej odnaleźli się jednak nasi, którzy potrafili zbudować sobie minimalną przewagę. Trener Michał Skórski na pomeczowej konferencji miał jednak pretensje do swoich zawodników, że ci nie potrafili jej powiększyć. Bardzo duża w tym zasługa Tomasza Wiśniewskiego, który bardzo udanie zastąpił w bramce najlepszego bramkarza siódmej serii spotkań – Gorana Andjelicia.
Udane parady bramkarza Stali oraz wcześniej wspomniane błędy spowodowały, że oba zespoły schodziły do szatni przy dość niskim wyniku (9:12), a podopieczni Dawida Nilssona mogli mieć jednak do siebie pretensje, że ten rezultat nie był dla nich korzystniejszy, gdyż w końcówce były ku temu okazje.
Druga połowa ponownie była bardzo wyrównana, lecz w 44. minucie Azoty objęły najwyższe prowadzenie w meczu 22:15, co mogło w przekonaniu wielu zakończyć mecz. Podopieczni Dawida Nilssona i Marcina Basiaka nie spuścili jednak głów, wiedząc, że tego dnia Azoty są w ich zasięgu. "Czeczeńcy" zaczęli niwelować straty, lecz wielokrotnie nie ustrzegli się przy tym błędów. Ostatecznie doszli puławian na dwie bramki, lecz na coś więcej niestety zabrakło już czasu i to Azoty triumfowały 27:25.
Stal Mielec – Azoty Puławy 25:27 (9:12)
Stal: Andjelić, Wiśniewski – Krępa 5, Adamczak 4, Chodara 3, Wilk 3, Valyntsau 2, Kornecki 2, Olszewski 2, Wypych 1, Krupa 1, Grzegorek 1, Mochocki 1, Miedziński.
Azoty: Koshovy, Bogdanov – Łangowski 7, Przybylski 5, Dawydzik 3, Seroka 3, Rogulski 3, Kowalczyk 2, Skwierawski 1, Szyba 1, Jarosiewicz 1, Gumiński 1, Moryń, Adamczuk.
Upomnienia: Krępa, Krupa - Kowalczyk, Dawydzik.
Kary: 8 min. (Adamczak x2, Grzegorek, Kornecki) - 6 min. (Dawydzik x2, Rogulski).
Sędziowali: Fabryczny (Mysłowice), Rawicki (Katowice).
Widzów: 200.
TRENER MA GŁOS
Dawid Nillson, Stal
Zabrakło doświadczenia
Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że zostawiliśmy na boisku dużo serca. Niestety w tych newralgicznych momentach, gdzie ważą się losy meczu, zaczyna brakować nam doświadczenia, robimy zbyt proste błędy, które nas sporo kosztują kolejny mecz z rzędu.