Już w pierwszej akcji mogło być 1:0 dla Wisły, ale Maciej Wojczuk zbyt długo czekał z oddaniem strzału i zagrożenie zażegnali obrońcy. Trzy minuty później z dystansu uderzył Krystian Puton, futbolówkę złapał Maciej Wrzosek. Po upływie kwadransa Pawła Sochę sprawdził Olaf Martynek. W 22. minucie po rzucie rożnym do piłki doszedł Krystian Żelisko, ale w dobrej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką. Dwie minuty później ponownie po rzucie rożnym było blisko zdobycia gola, jednak Mateusz Pielach trafił tylko w poprzeczkę. Po upływie pół godziny na bramkę Wisły strzelali Michaiło Kaznokha i Dominik Marczuk, bez efektu.
W drugiej połowie rozpoczęło się od minimalnie przestrzelonego uderzenia Kaznokhy. W 54. minucie po centrze z rzutu rożnego Michała Kobiałki celną główką popisał się Rafał Kiczuk i wiślacy objęli prowadzenie. W 60. minucie doskonałą szansę miał wprowadzony chwilę wcześniej Damian Bernat, ale nie zdołał dobrze uderzyć piłki. Siedem minut później było 2:0. Z lewej strony centrował Piotr Zmorzyński, a bramkarza uprzedził Krystian Puton, trafiając do siatki.
Kwadrans przed końcem dwukrotnie goście uderzali z rzutów wolnych, ale strzały Pawła Komara i Jarosława Kosieradzkiego lądowały w rękawicach Pawła Sochy. Tuż przed końcem meczu z bliska strzelał jeszcze Kiczuk, jednak Wrzosek instynktownie odbił piłkę.
Wisła Puławy - Podlasie Biała Podlaska 2:0 (0:0)
Bramki: Kiczuk 54`, K. Puton 67`.
Wisła: Socha - Wolanin, Kiczuk, Pielach, Barański (79` Pigiel), Kobiałka (73` Szczotka), K. Puton, Żelisko (56` Bernat), Zmorzyński (86` Chudyba), Wojczuk, Stanisławki (46` Zuber).
Podlasie: Wrzosek - Jastrzębski, Konaszewski, Kosieradzki, Marczuk, Andrzejuk, Kaznokha, Dmowski, Martynek, Buzun (71` Komar), Zabielski (84` Nieścieruk).
Żółte kartki: Kiczuk, Wolanin - Andrzejuk, Kaznokha.
Sędziował: Burak (Zamość).
Widzów: 250.
Radość i przesłanie
Po końcowym gwizdku piłkarze spotkali się ze swoimi kibicami i wreszcie mogli wykrzyczeć: kto wygrał mecz?
Podobnie było w szatni. Jeden z graczy głośno zakomunikował: dzisiaj się cieszymy i za tydzień w Sandomierzu też. Trzymamy za słowo.