reklama

Zmorzyński: Mojej Ewelinie i Ewie

Opublikowano:
Autor:

Zmorzyński: Mojej Ewelinie i Ewie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportZmorzyński: Mojej Ewelinie i Ewie

ROZMOWA Z Piotrem Zmorzyńskim, pomocnikiem Wisły Puławy

Mojej Ewelinie i Ewie

Czy gol w Kielcach to jeden z ładniejszych w życiu?

- Myślę, że tak. Dużo bramek nie strzeliłem, więc nie za bardzo jest w czym wybierać.

Tak chciałeś czy tak wyszło?

- Liczyłem, że uda mi się oddać strzał. Zauważyłem, że mam troszeczkę miejsca, więc huknąłem. Wyszło pięknie.

Wreszcie zrobiłeś użytek z wiodącej nogi...

- Zawsze brakowało mi uderzeń. Rzadko próbowałem. Teraz to się zmieniło. Mam nadzieję, że będę częściej podejmował próby i piłka będzie wpadać do siatki.

Trochę dziwnie było cieszyć się z gola w obecności garstki kibiców w Kielcach...

- Nie patrzyłem na trybuny. Gol na 1:0 smakuje tak samo przy stu osobach czy dziesięciu tysiącach. Najważniejsze, że koledzy pospieszyli z gratulacjami. Utrzymaliśmy wynik, wygraliśmy. To cieszy najbardziej,

Komu dedykujesz trafienie?

- Moim dwóm największym i najwierniejszym fankom: dziewczynie Ewelinie i mamie Ewie.

Wreszcie wygraliście...

- Dokładnie. W trzech spotkaniach zdobyliśmy tylko dwa punkty. Wierzę, że teraz będzie tylko lepiej. Pojechaliśmy do Kielc po zwycięstwo i to osiągnęliśmy. Regularnie chcemy gromadzić komplety punktów.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE