Strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Puławach ćwiczyli na Łasze za Pałacem Marynki. Wykorzystywali sanki lodowe, deski ratunkowe i trap pneumatyczny (rodzaj dmuchanego materacu). Jeden ze strażaków, sekcyjny Michał Pawłowski, odgrywał rolę poszkodowanego i wzywał pomocy unosząc się na górze przerębli.
- Ktoś kto wpada do takiej wody szybko marznie i sztywnieją mu mięśnie, dlatego praktycznie nie ma szans na wydostanie się na ląd samodzielnie. Trzeba przede wszystkim zachować spokój i głośno wzywać pomocy - mówi Michał Pawłowski z JRG.
Choć pokrywa lodowa zbiornika była dosyć gruba (podobno około 10 cm), strażacy przypominają, że nie ma bezpiecznego lodu i apelują o rozsądek.
- Wejście na lód w każdych warunkach wiąże się z pewnym ryzykiem. Ten zbiornik jest wykorzystywany czasem do zabawy na łyżwach, a trzeba zdawać sobie sprawę, że są tu miejsca niebezpieczne. Ten lód jest niejednorodny, kruchy i może dojść do załamania - ostrzega bryg. Krzysztof Morawski z Komendy Powiatowej PSP Puławy.
Ryzykowne jest nie tylko jeżdżenie na łyżwach, ale tajże skracanie sobie drogi przez zamarznięty zbiornik. Najlepiej korzystać ze sztucznych lodowisk, a jeżeli już decydujemy się na ,,dzikie jeżdżenie" lepiej powiadomić bliskich, gdzie idziemy - gdyby coś się stało, pomoc dotrze szybciej.
- Gdy dochodzi do zagrożenia i pod kimś przy na załamuje się lód, pamiętajmy przede wszystkim o własnym bezpieczeństwie. Trzymajmy dystans do miejsca załamania i pomagajmy sobie liną, gałęzią itp. Najlepiej, gdy mamy możliwość interweniować z brzegu, by samemu nie wchodzić na lód. Pamiętajmy, że osobę która wpadła do wody powinniśmy uspokoić. Sama osoba tonąca musi starać się utrzymać na powierzchni, nie zanurzać i próbować wyjść na lód. Jeśli się uda, trzeba rozłożyć ciężar ciała, by nie powodować następnych załamań i kierować się do brzegu, korzystając z tej samej drogi, którą na lód weszliśmy - radzi Krzysztof Morawski.