Kamil na co dzień jest trenerem personalnym oraz sportowcem. Na swoim koncie ma m.in. mistrzostwo Polski w brazylijskim jiu-jitsu, dodatkowo jest mistrzem Polski i Europy w MMA (w różnych kategoriach). Ćwiczy od najmłodszych lat. Od trzech lat Kamil zajmuje się sztukami walki. Przedtem 24-latek angażował się w lekkoatletykę oraz pływanie. Bardzo dba o formę, dlatego codziennie spędza dużo czasu na siłowni.
Castingi w Warszawie, nagrania w Gliwicach
Tym razem puławianin postanowił spróbować swoich sił w innej dziedzinie i wysłał zgłoszenie do najnowszej, trzeciej już edycji programu "Ninja Warrior Polska", która od ubiegłego tygodnia emitowana jest na antenie Polsatu.
- Pewnego dnia przeglądając Internet, zauważyłem informację, że można się zgłosić do "Ninja Warrior". Stwierdziłem, że spróbuję i wysłałem swój formularz. Po dwóch tygodniach otrzymałem telefon od producenta programu i zaprosił mnie na rozmowę do Warszawy. Aby można było wziąć udział w głównym programie, trzeba było przejść eliminacje, które składały się z toru przeszkód. Dodatkowo musiałem opowiedzieć przed kamerą parę słów o sobie. Było bardzo trudno, ale na szczęście dałem radę. Nikt mnie nie namawiał do wzięcia udziału w programie. Lubię rywalizację oraz wyzwania sportowe. Jestem sportowcem i stawiam sobie duże cele - mówi Kamil Gawryjołek.
Przygotowania do programu wymagały ogromnego wysiłku, dodatkowo dochodził stres.
- Najwięcej czasu poświęciłem na ćwiczenia z rozciągania. Wiedziałem, czego się spodziewać po programie, ponieważ oglądałem już go kilkukrotnie - opowiada 24-latek. Odcinki "Ninja Warrior Polska" powstają w Gliwicach (woj. śląskie) na terenie hali widowiskowo-sportowej "Gliwice Arena". Nagrania, w których brał udział mieszkaniec Puław, trwały jedynie sześć godzin. W Gliwicach mężczyźnie towarzyszyła narzeczona Emilia oraz przyjaciel z Katowic, Błażej.
Nie załamał się
Kamil ma 187 cm wzrostu i waży 107 kg. W trakcie nagrań sportowiec starał się jak najmniej stresować. Przed wejściem na tor 24-latek odbył krótką rozmowę z prowadzącą. Był pierwszym uczestnikiem w nowym sezonie, który miał zmierzyć się z torem Ninja Warrior. W etapie ćwierćfinałowym musiał pokonać sześć przeszkód.
Pierwsza, tzw. "pięć kroków" wymaga od zawodnika przedostania się na drugi brzeg, przeskakując po pięciu wystających z wody platformach umieszczonych naprzemiennie. "Ognisty pierścień" to zadanie, w którym trzeba złapać się ogromnego koła i zjechać na nim po belce na dół, jednak na środku belki uczestnik mierzy się z utrudniającymi mu to "zapadkami". "Wirujący most" to przejście przez pięć ruchomych dużych kul zawieszonych nad wodą. Kolejną przeszkodą były "Wiszące półki" - zawodnik, wybijając się w górę przy pomocy trampoliny, musiał zawiesić się w powietrzu na pierwszej półce i odpowiednio balansując ciałem za pomocą rąk, przedostać się na kolejne dwie, by potem zeskoczyć na siatkę umieszczoną tuż nad wodą. Kolejna konkurencja - "Wisząca drabina" wymaga ogromnej siły, ponieważ trzeba wspiąć się po szczeblach. Na sam koniec uczestnik ma wbiec na czterometrową krzywą ścianę. Przy pokonywaniu toru liczy się oczywiście czas. Im krótszy, tym lepiej.
Puławianin bardzo szybko pokonał pierwszą przeszkodę. Przy kolejnej miał mały problem, musiał poradzić sobie z wydostaniem się z zapadki, ale na szczęście uporał się z tym. Trzecia przeszkoda okazała się pechowa. Kamil potknął się i wpadł do wody. Gdyby przebiegł tor, awansowałby do półfinału. Komentatorzy podkreślali, że sportowiec był najcięższym uczestnikiem w historii programu.
- Byłem bardzo pozytywnie nastawiony. Dla mnie liczyła się zabawa, a nie rywalizacja. Chciałem spróbować swoich sił w czymś innym. Tor w Gliwicach robi duże wrażanie i jest podzielony na kilka części. Przed nagraniami nie było żadnych prób, żeby przejść przez tor. Ja, wraz z uczestnikami, mogłem jedynie go obejść dookoła. W trakcie pierwszej konkurencji stres już odpuścił. Miałem nadzieję, że uda mi się przebiec tor za pierwszym podejściem, ale gdy spadłem już wody, to byłem trochę zawiedziony. Dalsze konkurencje nie sprawiłby mi problemu, bo jestem silny. Bardzo trudno byłoby pokonać wiszące półki, bo jest to wymagające, ale tego nie uczyniłem - opowiada Kamil.
Podczas nagrań młody sportowiec nawiązał kontakt z wieloma uczestnikami.
- Bardzo miło i sympatycznie się rozmawiało. Dobry kontakt złapałem z Michałem Baryzą (finalista czwartej edycji "Top Model", trzykrotnie wziął udział w "Ninja Warrior Polska" przyp. red.), gdzie po programie podziękował mi za występ i zaprosił mnie na trening do Warszawy - tłumaczy Gawryjołek. Przed emisją pierwszego odcinka lokalne media zachęcały mieszkańców do kibicowania Kamilowi przed ekranami telewizora. Polsat nie pokazał jednak nawet sekundy występu puławianina. Całe nagranie można zobaczyć w aplikacji "Ninja Warrior Polska".
Jego narzeczona też chce pokonać tor
Kamil zapowiada, że wystartuje w czwartej edycji programu. Mimo porażki nie żałuje udziału w show.
- To było świetne przeżycie, które zapamiętam na bardzo długo. Przez udział w programie wypromowałem nie tylko siebie, ale i Puławy. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo miałem wsparcie najbliższych mi osób. Tak naprawdę każdy mi kibicował, za co serdecznie wszystkim dziękuję - podkreśla Kamil.
Do udziału w "Ninja Warrior Polska" szykuje się również jego narzeczona.
- Jestem bardzo dumna z udziału Kamila. Do programu przygotowywał się przez krótki czas, więc obserwowałam to, co się działo na co dzień. Mój narzeczony na siłowni spędzał dużo godzin, a to czasami kolidowało z naszymi planami, ale mimo wszystko wspierałam go całym sercem. Cały czas wierzyłam, że Kamilowi uda się przejść tor przeszkód. Kamil jest typem wojownika, który nigdy nie odpuszcza tak szybko. Zawsze, gdy startuje w różnych zawodach, to nie tylko ja mu kibicuję. Ma wsparcie również od rodziny czy przyjaciół - przyznaje Emilia Kozak i dodaje:
- Postanowiłam wziąć się za siebie i od ponad roku sama trenuję na siłowni. Moim marzeniem jest wystąpić w kolejnej edycji "Ninja Warrior Polska" nie dla samej wygranej, tylko dla zabawy, ale to będzie zależało, czy dostanę się na casting. Chciałabym przez sam udział w programie podnieść sobie poprzeczkę. Kto wie, może się uda. Fajnie byłoby, gdybyśmy wspólnie z Kamilem wystąpili razem w programie - mówi Emilia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.