Puławy: Podatki od nieruchomości jednak w górę

To nie była łatwa decyzja dla rady, która z tematem podwyżki podatków od nieruchomości na 2024 r. mierzyła się już drugi raz. W październiku odrzuciła nowe stawki opłat zaproponowane przez prezydenta. W listopadzie urzędnicy ponownie przedłożyli radnym ten sam projekt. Po raz kolejny nie poparła go komisja budżetowa.

- Niepodjęcie tej uchwały spowoduje utratę dochodów budżetu miasta na kwotę ok. 5 mln zł. W tej kwocie zawiera się m.in. podatek dotyczący dużych przedsiębiorców, marketów i jest to kwota 4 mln 331 tys. z. Natomiast wzrost podatków dla mieszkańców miasta nie będzie zbyt odczuwalny. Przykładowo dla mieszkania 100 - metrowego będzie to kwota 6 -7 zł na cały rok - próbowała przekonywać radnych kierownik Wydziału Podatków i Opłat w UM Puławy, Jolanta Kałdonek.

Podkreślała, że zaproponowane przez urząd stawki nie są tymi maksymalnymi.

- Jesteśmy pod ścianą. Może okazać się, że nie będziemy mieli pieniędzy na wypłaty dla instytucji samorządowych dla DCH, Mediateki. Nasi poprzednicy trochę się rozleniwili tym, że mieliśmy zakłady azotowe, które były firmą, dzięki której miasto prosperowało, mieliśmy duże dochody, duża ilość mieszkańców pracowała w zakładach - mówił Andrzej Kuszyk i zarzucał, że nie stworzono w mieście warunków do rozwoju dużych firm.

Do zrzucania winy za obecny stan rzeczy na poprzedników odniósł się wiceprzewodniczący Paweł Matras.

- Myślę, że przez 5 lat można było bardzo dużo zrobić w tej materii - stwierdził.

- Myślę, że nasze miasto jest przedsiębiorcze. Liczba rejestrujących się firm i wyrejestrowujących pokazuje, że jesteśmy miastem ludzi przedsiębiorczych - podnosiła Ewa Wójcik, która stanęła w obronie poprzedniej ekipy.

- Gdyby nie podejmowane przez wcześniejsze rady i władze decyzje, w jakim kształcie istniałoby dziś nasze miasto? - pytała była wiceprezydent Puław.

Głos w sprawie zabrała również radna z klubu prezydenta.

- Z jednej strony wymagamy od pani skarbnik i pana prezydenta, żeby budżet się spinał, żebyśmy mieli wysokiej jakości usługi, żeby miasto się rozwijało, drogi się budowały, oświetlenie się świeciło, było mieszkańcom wygodnie mieszkać w tym mieście, a z drugiej strony rezygnujemy z podwyższania podatków, tak naprawdę tym dużym - rozkładała ręce Marzanna Pakuła.

- Z czego pani skarbnik mogłaby w budżecie zrezygnować? - pytała wiceprzewodnicząca.

O zrozumienie powagi sytuacji apelowała wywołana do odpowiedzi skarbnik Elżbieta Grzęda.

- Pieniędzy jest tyle, ile jest i nie da się obdzielić wszystkich od razu - stwierdziła.

Temperaturę na sali podnosili kolejni radni, zabierający głos - M. Cytryński, S. Seredyn, czy W. Kowalczyk. Radny Grzegorz Bińczak wypomniał przy tej okazji prezydentowi, że odrzucił jego propozycję dotyczącą przeprowadzenia audytu finansów miasta, który jego zdaniem mógłby pomóc w racjonalizacji wydatków. Stwierdził przy tym, że nie godzi się na szantaż urzędników, którzy straszą obcięciem dotacji kolejnym jednostkom czy organizacjom, jeśli rada nie podejmie danej uchwały.

- Co roku pan przychodzi i chce podnosić podatki. Na to mojej zgody nie ma - zwróci się do Pawła Maja.

Ostatecznie po burzliwej dyskusji 10 głosami za uchwała została podjęta ze stawkami zaproponowanymi przez władze miasta.