reklama

Gliniany dom i solarny prysznic wśród zieleni

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Sylwia Ziemichód

Gliniany dom i solarny prysznic wśród zieleni - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaDążą do większej niezależności, korzystają z energii odnawialnych, a jedną z idei, jaką wyznają - jest życie bliżej natury. O permakulturze na Lubelszczyźnie opowiadają jedni z jej prekursorów - Monika Podsiadła i Andrzej Młynarczyk.

Siedlisko permakultury w Pryszczowej Górze (gm. Niemce, pow. lubelski). W niej rodzina, która z dala od zgiełku cywilizacji żyje bliżej natury.

Pryszczowa Góra jest niewielką miejscowością, w odległości 16 km od Lublina. Wjeżdżając na posesję Moniki i Andrzeja, mijam prawdziwą enklawę zieleni. Teren porastają trawy, drzewa i rośliny uprawne. Nie od razu widać tu ingerencję człowieka. Drewniany dom, w którym mieszkają ekolodzy, znajduje się na uboczu, w przyjemnym zaciszu, oddalonym od jezdni. Jest cicho i spokojnie.

- Dążymy do optymalnej samowystarczalności i wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje najbliższe otoczenie, środowisko oraz ludzi. Celem naszej aktywności jest propagowanie permakultury (permanentna kultura skierowana na powrót do współpracy z naturą) zdrowego stylu życia, większej niezależności, wegetarianizmu, etycznego, płynącego z serca stosunku do natury, otaczających nas zwierząt i ludzi - mówi Monika Podsiadła.

Zdrowe życie w ekologicznym siedlisku

Osadnicy z Pryszczowej Góry nie są podporządkowani miejskiemu stylowi życia. Zdominowani są raczej przez zmieniające się pory roku i rytmy natury.

- Uprawiamy warzywa, owoce, zioła, które nie są nawożone. Nie przekopujemy naszego ogrodu od kilkunastu lat, a wszystko pięknie rośnie. Sami pieczemy chleb. Nie jemy mięsa, ponieważ szanujemy zwierzęta. Nie kupujemy przetworzonego pożywienia i eliminujemy chemię z jedzenia. Jemy jak najwięcej świeżych produktów, robimy własne weki, tworzymy własne przepisy. Korzystamy z książek o zdrowym trybie życia. To wszystko ma wpływ na nasze samopoczucie. Dzięki temu od lat nie musimy chodzić do lekarza. Nie cierpimy na poważne dolegliwości, które wymagałyby interwencji medycznej. Mamy wysoką naturalną odporność. Korzystamy z ziół, które dobrze wpływają na nasz organizm. Stomatolog jest jedynym lekarzem, do którego od czasu do czasu się udajemy - zapewnia Monika.

Osadnicy korzystają z kuchenki gazowej, Internetu, mają samochód. Mimo tych wszystkich symboli nowoczesności, ich dom jest przytulny, wewnątrz cały w drewnie, z pokaźną biblioteką oraz klimatyczną kuchnią pachnącą ziołami i warzywami, jakie sadzi w ogródku Monika.

- Oczywiście żyjemy jak każdy inny mieszkaniec danej gminy. Płacimy rachunki za wodę i prąd, opłacamy podatki, segregujemy śmieci - mówi Andrzej Młynarczyk.

Dom z gliny i słomy

Ekologiczny styl życia to nie tylko dieta, ale także naturalne budownictwo. Obok drewnianego domu Moniki i Andrzeja prowadzi ścieżka do słomianego domku rekreacyjnego zrobionego na kształt jurty (namiotu koczowniczego). Powstał z zalegających starych desek, słupów dębowych, kamieni i kostek słomy. Nie wymaga fundamentów - jest wzniesiony na podmurówce z cegły i gliny, która izoluje od podłoża. Konstrukcja dachu opiera się na słupkach dębowych. Przestrzenie między słupkami wypełnione są kostkami słomy - do wysokości 2 m. W środku jurty stoi słup centralny. Zadaszenie składa się z warstwy desek, tekturowych kartonów, grubej folii. Na wierzchu jest słoma, którą można posypać ziemią i zasiać na niej trawę lub rośliny skalne. Tak powstanie "zielony dach". Podłogę stanowi ubita ziemia. Można zastosować także polepę glinianą czy deski. Okna pochodzą z szyb recyklingowych osadzone w drewnianych obramowaniach, drzwi także są drewniane - opowiada Andrzej, konstruktor domku.

Taki obiekt jest prosty i szybki w budowie - powstaje w dwa tygodnie. Ten w Pryszczowej Górze wybudowano kilka lat temu, i jak przyznaje jego budowniczy - wzbudza duże zainteresowanie wśród odwiedzających.

- Jego ściany "oddychają", czuć w nim zapach słomy. Otynkowany może stanowić całoroczny dom. Na tej samej zasadzie można zbudować domek dla dzieci, warsztat, spiżarnię czy garaż. W czasie upałów chroni przed gorącem. Jest świetnym miejscem do zrelaksowania się. Nam służy jako miejsce spotkań w czasie organizowanych warsztatów - mówi Andrzej.

Kąpiel wśród drzew i zieleni

To, co mnie także zainteresowało, będąc w Pryszczowej Górze, to ogrodowy prysznic solarny. Monika i Andrzej zbudowali pasywną instalację wykorzystującą energię słoneczną do ogrzewania wody.

- Z wolnostojącego prysznica napędzanego energią słoneczną korzystamy w lecie. Wykonałem go z materiałów recyklingowych - mówi Andrzej. Instalację zrobił z dwóch samochodowych zbiorników na gaz, każdy po 40 l, równolegle połączonych. Zawory wpustowe zespawał, a wywiercił otwory poprzeczne wzdłuż osi zbiorników, aby można było przeprowadzić przez nie rury z bieżącą wodą. Zbiorniki połączone są z domową instalacją wodną. Prysznic ma baterie do mieszania wody i słuchawkę. Zbiorniki są w skrzyni izolowanej, ustawionej pod kątem 45 stopni na drewnianym rusztowaniu - aby w południe uzyskać kąt padania promieni słonecznych. Pod zbiornikami jest lustro z polerowanej blachy nierdzewnej, które też skupia promienie. W kabinie jest specjalny przedsionek, gdzie można się przebrać nie narażając się na chłód z zewnątrz. Cała kabina prysznicowa obudowana jest szybami zespolonymi, dzięki temu wewnątrz jest ciepło nawet wczesną wiosną. - Nawet w pochmurne dni, woda jest z reguły ciepła dzięki zastosowanej izolacji zbiorników - mówi Andrzej.

A jak jest z codziennym korzystaniem z takiego prysznica?

- Pojemność 80 l pozwala kilku osobom na codzienny prysznic w gorącej wodzie przy słonecznej pogodzie. Doskonale się sprawdza od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Stojąca pośród zieleni kabina z przezroczystymi ścianami, przybliża do natury - przyznaje ekolog.

 

Żyjemy bliżej natury

Ekolodzy z Pryszczowej Góry organizują warsztaty, konsultacje i porady, piszą i tłumaczą teksty. Służą także pomocą w projektowaniu siedliska, ogrodu i pomocą w jego realizacji. Od lat prowadzą stronę internetową: permakultura.com.pl, skąd inni ludzie mogą się dowiedzieć o ich działalności.

- Podróżujemy, odwiedza nas dużo gości z Polski i zagranicy. Przyjmujemy wolontariuszy z całego świata i ludzi, którzy chcą poznać życie bliskie naturze - mówi Monika.

Ekolodzy pracują w domu.

- To bardzo indywidualna sprawa. Trzeba się zastanowić, co potrafimy i to wykorzystać. Prowadząc alternatywną działalność - warsztaty, rękodzieło, pisanie artykułów, czy tłumaczenia - działalność taka nie ma cech biznesu. Żyjemy skromnie. Prowadząc warsztaty, poświęcamy swój czas i wiedzę. Ekwiwalentem wspólnych spotkań może być wsparcie finansowe, ale także inna forma wdzięczności - wymiana nasion czy sadzonek, doświadczenia - mówi Monika.

W weekend (20-22 marca) Monika i Andrzej zorganizowali pierwsze w tym sezonie Ogrodowe Warsztaty Permakultury w Pryszczowej Górze. Wydali też pierwszą polską książkę dotyczącą permakultury i ogrodów prowadzonych według jej zasad, pt.: "Ogrody Permakultury. Dotknąć Ziemi".

- Ważny jest dla nas spokój, przyjazne relacje z sąsiadami. Z niektórymi jesteśmy bardziej zaprzyjaźnieni, chociaż ostatnio mamy mniej czasu na odwiedziny. Często wyjeżdżamy lub mamy gości - mówią.

Na maj tego roku Monika i Andrzej planują zorganizowanie Międzynarodowego Dnia Permakultury, który odbywa się u nich w czasie majówki od kilku lat. Na takie spotkanie przyjeżdżają wówczas ludzie z całej Polski i zagranicy. W tym roku na to zaproszeni będą m.in. goście z Instytutu Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa, Państwowego Instytutu Badawczego z Puław, z którymi ostatnio ekolodzy nawiązali współpracę.

 

Monika Podsiadła jest animatorem permakultury i dyplomowanym pedagogiem. Uczestniczyła w kursach oraz w konferencjach sieci ekowiosek G.E.N Europe.Prowadzi praktyczne, niezależne badania nad własnościami użytkowymi wybranych roślin, a także warsztaty permakultury, kursy edukacyjne na temat ekologii, biologicznych upraw roślin i kompostowania. Interesuje ją także alternatywna medycyna, kosmetyka oraz możliwości adaptacji idei permakultury wśród ludzi, którzy chcieliby osiedlić się na wsi

Andrzej Młynarczyk - artysta plastyk, eco-designer oddany ruchowi na rzecz wiosek ekologicznych i życia bliżej Natury. Od 27 lat mieszkający na wsi, członek enklawy podlubelskiej alternatywnej społeczności L.A.S. Należy do międzynarodowej sieci ekowiosek G.E.N. Wiele czasu spędził na podróżach i alternatywnej edukacji w ekowioskach Europy. Jest absolwentem podyplomowych studiów Alternative Design w Folkecenter Thy Denmark w Danii

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE