Wychowanka Cisowianki w Ekstralidze

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Wychowanka Cisowianki w Ekstralidze - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

PROMOWANE Martyna Michalska zagra w najwyższej klasie rozgrywkowej kobiet w Polsce.

 

Wychowanka Cisowianki Drzewce i Jacka Dębca podpisała kontrakt z AZS-em UJ Kraków. Michalska pochodzi z Piotrowic w gminie Nałęczów. Występuje na pozycji bramkarki. Swoją przygodę z futbolem zaczęła w wieku 11 lat. Zawsze była zdolną i sumienną zawodniczką. W 2017 roku Martyna przeniosła się do Unii Lublin, skąd w ostatnich dniach trafiła do AZS-u UJ Kraków występującego w Ekstralidze kobiet.

ROZMOWA Z Martyną Michalską, wychowanką Cisowianki Drzewce

Studiuje architekturę i gra w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce

Skąd pomysł na grę w piłkę?

- Od dziecka kochałam sport. Właściwie od pierwsze klasy szkoły podstawowej grałam w badmintona w PMKS Chrobry Piotrowice i przez okres siedmiu lat wiązałam z tym sportem przyszłość. Niestety, tak się potoczyło, że klub, w którym grałam, się rozpadł i przeniosłam się do ekipy z Lublina, ale bez moich przyjaciół nie sprawiało mi to takiej przyjemności. Niedługo przed tym powstała sekcja młodzieżowa w klubie w Drzewcach, co szybko przyciągnęło sporą grupkę dzieciaków i piłka stała się naszym głównym zainteresowaniem. Zresztą bardzo często z przyjaciółmi kopaliśmy piłkę na podwórku, więc ten sport towarzyszył mi od dziecka.

Jak to się stało, że trafiłaś na trening do Cisowianki Drzewce?

- Klub otworzył sekcję dziecięcą. Informacja szybko się rozniosła po okolicy i zainteresowanie pojawiło się od razu.

W zespole Jacka Dębca byłaś do 2017 roku. Jak wspominasz te czasy?

- Bardzo dobrze. Trener Jacek zaraził mnie pasją do piłki nożnej. Pamiętam, że początki nie były łatwe, bo brakowało mi techniki i pewności siebie na boisku, ale dosyć szybko sytuacja się poprawiła. Grałam w zespole z chłopakami, przez co musiałam się bardziej starać, ale się cieszę, że w ten sposób zaczęłam swoją przygodę z tym sportem, bo wiele mnie to nauczyło. Trener poświęcał nam mnóstwo uwagi, a treningi były jednocześnie wyzwaniem, ale i dużą zabawą. Swoją przygodę zaczynałam w polu na pozycji obrońcy, ale po niecałym sezonie przerzuciłam się na bramkę. Bardzo dobrze pamiętam, jak z trenerem Jackiem wykonywaliśmy ćwiczenia bramkarskie, a po treningach zostawał ze mną dłużej, żeby poćwiczyć technikę i inne aspekty gry. Poświęcał mi bardzo dużo uwagi i jestem mu za to niezmiernie wdzięczna, bo w dużej mierze dzięki niemu zaszłam tak daleko i mogę spełniać swoje marzenia.

Późniejsza przygoda potoczyła się chyba wzorowo?

- Nigdy nie miałam jakiegoś konkretnego planu na swoją dalszą karierę. Mój cel był prosty - zawsze dawać z siebie wszystko i zajść, jak najdalej się da, a przede wszystkim czerpać radość ze sportu, w którym się zakochałam. Po przejściu do Unii Lublin celem stała się reprezentacja Polski. Nawet udało mi się dostać na jedno zgrupowanie kadry U-17, ale późniejsza kontuzja uniemożliwiła mi dalszą walkę o powołania. Przez złamaną kostkę wypadłam z gry na około cztery miesiące. Czekam na kolejną szansę. Ciągle ciężko pracuje i jestem cierpliwa, bo wierzę, że wszystko przyjdzie w swoim czasie, a transfer do klubu z Ekstraligi to duży krok na przód w spełnieniu tego marzenia. Przez czas liceum zweryfikowałam swoje plany również z nauką i plany o profesjonalnej karierze przeszły trochę na drugi plan, co nie oznacza, że mniej się starałam. Wręcz przeciwnie, bo ciężka praca dawała mi mnóstwo satysfakcji. Mimo tego, że dostałam parę propozycji od topowych klubów w Polsce, odmówiłam, bo edukację postawiłam na pierwszym miejscu i z perspektywy czasu nie żałuję tej decyzji, bo studiuję architekturę na jednej z najlepszych uczelni w Polsce i gram w klubie z Ekstraligi. Spełniam dwa marzenia na raz, co jeszcze rok temu wydawało się nierealne, aby je ze sobą pogodzić.

Po występach w Unii Lublin trafiłaś do AZS-u UJ Kraków...

- To spełnienie marzeń i przede wszystkim dowód na to, że ciężka praca nigdy nie idzie na marne, a wszystko przychodzi w swoim czasie. Mój czas właśnie się zaczyna i wiem, że na pewno zaistnieje w kobiecej piłce nie tylko tej polskiej. Mam swoje marzenia i plany, do których teraz dążę i wiem, że zrobię wszystko, aby je spełnić. Zawiesiłam sobie poprzeczkę bardzo wysoko i już od pierwszego treningu staram się dorównać moim koleżankom z zespołu. Dziewczyny bardzo dobrze przyjęły mnie w drużynie i ja też czuję, że jestem we właściwym miejscu.

Znalazłaś się w zespole Ekstraligi, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. To duże wyróżnienie?

- To ogromne wyróżnienie. Gram na co dzień z wielokrotnym reprezentantkami polski i dziewczynami, które piłce oddały całe swoje życie. Mam szansę czerpać z ich doświadczenia, wiedzy i pasji. To wielki przywilej móc trenować z taką ekipą. Zaczęłyśmy rundę wiosenną i będę miała szanse walczyć z najlepszymi zespołami w Polsce.

Dlaczego stanęłaś na bramce?

- Od zawsze ciągnęło mnie na tę pozycję, mimo że zaczęłam swoją przygodę od gry w obronie. W trakcie sezonu pojawił się problem z obsadą bramki, więc założyłam rękawice i zaczęłam bronić, a przychodziło mi to dosyć naturalnie i tak już zostało. Bronienie strzałów kolegów wymagało poświęcenia, ale nie przejmowałam się bólem, bo za bardzo spodobała mi się gra na bramce, by z tego zrezygnować. Teraz nie wyobrażam sobie zajmować się czym innym.

Jakie cele stawiasz przed sobą?

- Moim celem jest wywalczenie sobie miejsca w pierwszym składzie. Jest to ciężkie zadanie, bo moją rywalką jest reprezentantka Polski Karolina Klabis. Mnie to nie zniechęca, a raczej motywuje do ogromnej pracy. W przyszłym czasie na pewno chcę skupić się na tym, aby wraz z "Jagiellonkami" zajść jak najwyżej w lidze, zdobyć Puchar Polski i zaistnieć na arenie międzynarodowej. Oczywiście jak każdy sportowiec marzę o tym, aby dostać się do kadry narodowej. Będę na to bardzo ciężko pracować.

Jesteś w Krakowie, czyli daleko od domu. Jest tęsknota za bliskimi?

- Wiadomo. Bardzo tęsknię za moją rodziną. Kiedy tylko mam czas staram się przyjeżdżać do rodzinnego domu, aby spędzić z nimi trochę czasu. Niestety codzienne treningi, weekendowe mecze i studia nie ułatwiają tego zadania. Ciężko jest być tak daleko od domu, ale codziennie do siebie dzwonimy i rozmawiamy. Wiem, że mam u nich ogromne wsparcie i zawsze mogę na nich liczyć w gorszych i lepszych

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE